We wtorek premier Szydło udała sie z gospodarską wizytą na ulicę Nowogrodzą, gdzie urzęduje Prezes. Niby żadna nowina, bo przecież trudno sobie wyobrazić sytuację odwrotną - w końcu jakiś porządek w relacjach obydwojga polityków został chyba już jakiś czas temu ustalony.
Jednak wizyta pani premier w siedzibie PiS trwała dokładnie 6 minut.
Widząc nietęgą minę wychodzącej pani premier można się domyślać, że albo dostała porządny ochrzan (6 minut wystarczy aż nadto) albo Prezes odmówił udzielenia audiencji (z sobie tylko znanych powodów), co też dobrą wiadomościa dla broszki pani premier nie jest.
Abstrahując od tego, czy spotkali się czy też nie, to cała sytuacja stawia panią premier jednak w niezbyt komfortowej sytuacji.
P.S. Swego czasu napisałem tekst, w którym prorokowałem, że na lipcowym szczycie NATO w Warszawie to Jarosław Kaczyński będzie pełnił honory gospodarza.
Jako urzędujący premier.
Ciekawy jestem, jak długo pani Beata Szydło wytrzyma stan pernamentnego przeczołgiwania i zwykłego poniżania, jakiego doznaje ostatnimi czasy ze strony Prezesa?
Inne tematy w dziale Polityka