Z ciekawości - przy okazji awantury o berlińską (odwołaną) projekcję filmu "Smoleńsk" - zerknąłem na repertuar jednej z bardziej znanych polskich sieci filmowych. I ku swojemu zdumieniu zauważyłem, że oto - niespełna dwa miesiące po hucznej premierze - film zniknął z kinowych sal.
W sieci właściwie cicho o kinowej śmierci filmu. Gdzieś wyczytałem informacje, że od dnia premiery (bodajże 9 września) oglądnęło go circa pół miliona widzów. Czy to dużo czy mało - nie wiem. Ale taki "Wołyń" w 3 tygodnie (7 - 23 października) zebrał prawie milion widzów.
Fakt pozostaje faktem - filmu, który miał otworzyć Polakom oczy na to, co wydarzyło się w Smoleńsku już (na razie?) w kinach nie oglądniemy.
Czy aby miłościwie nam panująca władza czegoś tu nie dopatrzyła? Żeby taki film oglądnął tylko co 50 dorosły Polak (nie wspominając o nieletniej szkolnej młodzieży)?
Inne tematy w dziale Kultura