STARY WROCEK STARY WROCEK
801
BLOG

Wściekłość Leminga

STARY WROCEK STARY WROCEK Polityka Obserwuj notkę 2

 

Wczoraj, na blogu „punkowej dziewczyny” -  Milvy, pani Ufka zwróciła uwagę na komentarze pod artykułem zamieszczonym w GW, a dotyczącym odpowiedzi Donalda Tuska na zarzuty sformułowane przez Jarosława Kaczyńskiego. Istotnie, przeważająca część wpisów nie była – delikatnie rzecz ujmując – przychylna premierowi. „Tusk kłamie” – takie przesłanie można było odczytać z komentarzy.
 
Dzisiaj, sytuacja nabrała większej dynamiki. GW sprawozdaje reakcje polityków na sprawę premii  dla szefów spółki PL.2012.
 
Źródło:
 
Komentarze jakie się pojawiają, nie wymagają specjalnej analizy. Zacytuję jeden z nich – łagodniejszy i nadający się do cytowania. Autorem tego komentarza jest osoba podpisująca się „drattewka”:
 
„Za co oni biorą te premie? To jest najbardziej wku.... Wynika z tego, że w takich rządowych spółkach płaca miesięczna (u nich akurat po ponad 20 tys,) jest za same bycie prezesem, dyrektorem itp, A jak się jeszcze cokolwiek wykona ze swych obowiązków wynikających z umowy, to należy się horrendalna premia. Bo jaśnie pan prezes zechciał wykonać pracę. Mógł przecież poleżeć za tych "pare gó...anych" tysięcy. Co oni takiego zrobili, że warte było 2,6 mln? Przecież cały czas byliśmy do tyłu z organizacja, wciąż za pieniądze podatników panoszyli się tu panowie z UEFA, pilnowali ich, poganiali, podpowiadali, co jeszcze trzeba zrobić. A pamiętam, jak triumfalnie ci panowie ogłosili, że z chwilą przejęcia kierownictwa bieżącego przez UEFA na parę dni przed otwarciem imprezy ich rola się kończy. Czym oni sobie na takie premie z naszych pieniędzy zasłużyli? Podkreślam naszych? Z kim się konsultował ten, który im to przyznawał? W zeszłym roku zlikwidowano paczki świąteczne dla ubogich dzieci w stolicy, bo zabrakło w budżecie miasta pieniędzy na ten cel (ok. 700 tys.), no ludzie, gdzie miara przyzwoitości. Tu nie chodzi o zwykłą zazdrość, ale do cholery to nie prywatny jarmark pani ministry, czy innej pani prezydent miasta, aby szastać bez umiaru pieniędzmi.”
 
Ponieważ mało którego „mohera” można podejrzewać o udzielanie się na rzeczonym portalu, zatem śmiało mogę przypisać pojawiające się tam komentarze Lemingom. Zarówno tym o prowieniencji PO jak i tym tęskniącym do rządów Millera i marzących o Palikocie u Bram.
 
Wielu blogerów stawia od dawna tezę, że Lemingi się obudzą dopiero wówczas, kiedy odczują w swoich portfelach niedobory będące wynikiem polityki miłości Donalda Tuska i Jego Kompanów. A tu co? Lemingi burzą się, i nie dlatego, że im (Lemingom) coś zabrano, ale dlatego, że coś dano innym Lemingom. Zaledwie 2 przelewy  usunęły w niebyt solidarność Lemingów.
 
Zacytowany komentarz ma jedną zaletę. Jako jeden z nielicznych odniósł się do istoty sprawy: za co owi menedżerowie otrzymali tak wysokie premie.
 
Otóż otrzymali te premie - szanowni Czytelnicy zgodzą się – za WYDAWANIE pieniędzy. Można tu podkreślić, że wydawali publiczne pieniądze ale według mnie nie to jest najważniejsze.
 
Tak się składa, że pracowałem dla (i w) giełdowej spółki przez wiele, wiele lat. Wiem, jak konstruuje się systemy wynagrodzeń w biznesie. Widziałem różne systemy motywacyjne, widziałem nadużycia i oszustwa ale nigdy, powtarzam NIGDY, nie premiowano wydawania pieniędzy. Zawsze premie związane były z PRZYNOSZENIEM (zarabianiem) pieniędzy dla firmy. Czasami te wynagrodzenia były nieproporcjonalne, ale zawsze dotyczyły strony PRZYCHODÓW!
 
Oczywiście, koszty są ważne. Ważne jest ograniczanie, a ściśle rzecz ujmując optymalizacja kosztów. I tego typu działania powinny być nagradzane. Co do tego nie mam wątpliwości.
 
Kilkadziesiąt lat temu, w jednej japońskiej fabryce, kobiety pracujące w stołówce zauważyły, że wiele osób nie wypija całej herbaty. Zaproponowały zarządowi, żeby kupić mniejsze filiżanki, tak aby nie marnować napoju. Wydaje się że to banalna historia. Ale owe panie otrzymały od zarządu premie po kilkaset dolarów. Suma tych premii przekroczyła roczne  oszczędności uzyskane dzięki ich wnioskowi. Prezes owej firmy tak uzasadnił te premie:  nagrodziliśmy nie za uzyskany efekt, ale za to, że owe pracownice działały w interesie firmy.
 
W rzeczonym przypadku, panowie prezesi dostali premię za to, że wydawali moje, pani, pana pieniądze. Czy oszczędzili?. A może oszczędzili w takiej wysokości, żeby wystarczyło na ich premie? 
 
Usłyszałem dzisiaj – poprzez TV - z ust przedstawicielki ministerstwa pani Muchy, że praca została wykonana (Euro 2012 się odbyło) i w związku z tym, nie ma przeciwskazań do wypłacenia premii.
 
Podobnie piłkarze i trener Smuda. Dostali sporą kasę. Za co?  Za udział. Bo sportowego wyniku (oszałamiającego) - jak pamiętamy - nie osiągnęli.
 
I tym oto sposobem wracamy, szanowni Czytelnicy, do starej, olimpijskiej zasady: liczy się udział, nie wynik (efekt).
 
Tusk i jego ekipa, do tej zasady wrócili dużo wcześniej, bo w 2007 roku – na pięć lat przez Euro.

 

 

PS. Panu Bogu i Duchowi Świętemu dziękuję za Ojca Św.

 

 

 

Jestem świadomy, że nie wystarczy dużo wiedzieć, aby być mądrym człowiekiem . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Tu bywam: https://twitter.com/starywrocek

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka