Statystyk Statystyk
203
BLOG

Przeglądy aut–czy PiS metodą Amber Gold chce „oskubać” Polaków?

Statystyk Statystyk Gospodarka Obserwuj notkę 7

Amber Gold, żeby efektywniej "skubać" Polaków wprowadził konieczność opłaty za rozpatrzenie wniosku kredytowego. W najprostszych słowach chodziło o to , że jak do Amber Gold przyszła osoba po kredyt czy pożyczkę, to za samo rozpatrzenie wniosku Amber Gold życzył sobie z góry 100-150 zł.  I nawet jeśli decyzja o przyznaniu kredytu czy pożyczki była negatywna, to Amber Gold pieniędzy, wziętych za rozpatrzenie wniosku  nie zwracał.    

 W projekcie PiS, dotyczącym nowych zasad przeglądów technicznych aut właściciel pojazdu będzie musiał z góry zapłacić za przegląd techniczny. I jeśli auto przeglądu nie przejdzie, to pieniądze przepadają i za kolejny przegląd trzeba będzie zapłacić drugi raz.   Innymi słowami opłata na stacjach diagnostycznych będzie za samo przyjęcie samochodu przez stację diagnostyczną do przeglądu. Dokładnie za to samo brał pieniądze Amber Gold – za "przyjęcie" do rozpatrzenia.

Główna różnica między procederem Amber Gold a propozycją PiS jest taka, że  w przypadku Amber Gold można się było dać „skroić” na 150 zł, lub nie. Natomiast przeglądy techniczne są obowiązkowe i nie ma możliwości uniknięcia zapłaty.

Ile PiS może wyjąć z kieszeni Polaków dzięki swojemu pomysłowi?

Jeśli powiedzmy w Polsce rocznie robi się  ok. 20 mln przeglądów  za powiedzmy średnio 100zł sztuka i dalej założymy, że co drugi przegląd będzie powtórzony to PiS „wyjmie” z kieszeni Polaków ok. 1 miliiarda zł rocznie. Przypomnijmy że Amber Gold „naciął” Polaków na 850 mln zł. Czyli każdego roku PiS może wyjmować Polakom z kieszeni więcej niż Amber Gold przez kilka lat. 

Jest interes?. Ma rząd „głowę” do interesów? . Chyba nikt nie zaprzeczy, że ma.

Pytanie tylko dlaczego PiS zdecydował się na wydaje się skopiowanie „żywcem” metody Amber Gold na „wyciśnięcie” pieniędzy z Polaków?.       

 

Osoby jeżdżące samochodami z reguły nie posiadają specjalistycznej wiedzy i nie są w stanie ocenić stanu technicznego swojego auta. Jeżdżą samochodami i dopóki się auto nie zepsuje uważają, że mają auta sprawne. Do tej pory „państwowy” przegląd był właśnie postrzegany przez właścicieli aut, jako sposobność wykrycia drobnych usterek. Oczywiście nie za darmo. Według nowej propozycji PiS właściciel auta, aby być pewnym, ze auto przejdzie przegląd techniczny będzie musiał udać się wcześniej do prywatnego warsztatu samochodowego, aby mu stan techniczny auta skontrolowali i usunęli wszystkie usterki, w tym również jakieś niewielkie które podczas normalnej eksploatacji auta są nie do zauważenia.. I zapłacić z własnej kieszeni. A potem jeszcze raz zapłaci za „państwowy”, obowiązkowy przegląd. Czyli de facto zapłaci 2 razy za to samo – raz prywatnie, raz ‘państwowo”. I jeśli auto podczas wizyty w prywatnym warsztacie okaże się sprawne, to będzie to stracony czas i „wyrzucone” pieniądze.

 

Trzeba się chyba modlić, aby rząd PiS „wyciskanie” pieniędzy od Polaków na metodę, wydaje się analogiczną do procedury Amber Gold zakończył na przeglądach. Miliard rocznie mniej w kieszeniach, to wprawdzie dużo pieniędzy, ale jeszcze wydaje się do ‘przełknięcia”. Bo jak PiS się rozochoci i pomysł zastosuje na przykład do służby zdrowia (np.  jak się będzie chorym to trzeba będzie za prywatne pieniądze wyleczyć się w prywatnego szpitalu, a państwowy  szpital tylko skontroluje, czy prywatny szpital dobrze leczył i człowiek jest zdrowy- a jak będzie nadal chory to znowu odeśle na dalsze leczenie do prywatnego szpitala), to nam „do śmiechu” może nie być. Bo to już nie będzie jakieś „marny” miliard  rocznie z naszych kieszeni, ale prawdopodobnie wiele miliardów. To wydaje się oczywistym absurdem, ale w przypadku przeglądów technicznych jakoś PiS możliwość kilkukrotnego pobierania opłaty przez stację diagnostyczną pieniędzy za tą samą pracę (wykrycie konkretnych usterek w samochodzie ma miejsce tylko raz) za absurd nie uważa. Co więcej pomysł PiS brania pełnej kwoty pieniędzy za każdy, kolejny przegląd może doprowadzić do rozwoju całkiem nowego rodzaju przestępstwa w postaci wyłudzania pieniędzy od właścicieli samochodów przez stacje diagnostyczne.

Bo jeśli znajdą się nieuczciwi diagności ( a raczej na pewno się znajdą) i podczas przeglądu nie powiedzą klientowi o wszystkich usterkach, które wykryli, to prywatny warsztat może ich również ni znaleźć. I podczas dopiero drugiego przeglądu taki diagnosta może podać pozostałe usterki. W ten sposób właściciel samochodu, aby dostać upragnioną pieczątkę w dowodzie rejestracyjnym zapłaci w sumie aż za 3 przeglądy „państwowe” i za 2-ie wizyty w prywatnym warsztacie. Niewykluczone więc, ze dzięki pomysłowi PiS średni koszt przeglądu może wzrosnąć ze 100 zł do 500 zł. A może i więcej
Statystyk
O mnie Statystyk

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka