Pełnienie funkcji publicznych często oducza polityków głoszenia populistycznych haseł. I tak słynący z kategorycznych wypowiedzi w obronie wyłączenia służby zdrowia spod bezwzględnych praw ekonomii minister Religa zapowiada utworzenie koszyka „świadczeń gwarantowanych”, oraz odpłatność za pozostałe.
Objęte tymi świadczeniami mają być „ofiary wypadków, zatruć i oparzeń” (za Wirtualną Polską), dzieci i kobiety w ciąży, a także leczący choroby układu krążenia. „Tu nie należy oszczędzać” - podkreśla minister.
Najciekawsze w tym zbiorze są choroby krążenia – kardiolog nie mógł wybrać innego rodzaju dolegliwości. Przypuszczam, że onkolog największy nacisk kładł by na walkę z rakiem, pulmunolog na schorzenia układu oddechowego, a ortopeda na płaskostopie. Ale chwila moment – może faktycznie należałoby dodać leczenie tych chorób do listy świadczeń gwarantowanych? W końcu na raka płuc (koalicja onkologiczno-pulmunologiczna) umiera także bardzo dużo osób w Polsce, nie tylko na zawał! Gastrolodzy zostali ugłaskani zatruciami, ale chyba dermatolog nie da się tak łatwo zbyć byle oparzeniem? A neurolodzy powinni obrazić się na ministra Religę za to, że jego romantyzm wynosi ponad schorzenia mózgu dolegliwości sercowe. W zasadzie to nie powinien istnieć żaden koszyk świadczeń gwarantowanych, a państwo nie powinno oszczędzać na zdrowiu obywateli, tylko leczyć wszystkich za darmo. Że się nie da? Ależ musi się dać!
I tak odnajdujemy przyczynę choroby polskiej służby zdrowia, czyli niemożność przeskoczenia dziecinnych o niej wyobrażeń, które zasadzają się na myśleniu życzeniowym. A tymczasem sejm zakazał aptekom prowadzenia reklamy, prócz informowania klientów o własnym adresie i godzinach otwarcia. Po to, by nie tworzyć sztucznego popytu na leki refundowane, jak to określiła posłanka sprawozdawca.
Inne tematy w dziale Polityka
