Stefan Sękowski Stefan Sękowski
58
BLOG

Rokosz Marka Jurka szansą dla konserwatywnych liberałów?

Stefan Sękowski Stefan Sękowski Polityka Obserwuj notkę 2

Kryzys w PiS wywołany wynikiem głosowania nad poprawkami w konstytucji wywołał drastyczne skutki, których chyba nikt się nie spodziewał. Abstrahując od meritum proponowanych zmian, chciałbym zająć się politycznymi wynikami decyzji marszałka Marka Jurka o opuszczeniu partii rządzącej.

Sprawa może potoczyć się w bardzo różnym kierunku. Po pierwsze, Marek Jurek może pozostać członkiem klubu parlamentarnego PiS, być może także zmieni zdanie co do marszałkowania sejmem, w dalszej perspektywie może nawet ponownie wstąpić do partii braci Kaczyńskich. Inną możliwością jest wstąpienie do jakiejś partii, która byłaby bliższa poglądom byłego lidera ZChN, choćby do Ligi Polskich Rodzin. Media spekulują także założenie przez M. Jurka nowej partii, której trzonem byliby znajdujący się w niełasce liderów swoich ugrupowań obecni lub byli działacze PiS i PO, jak posłowie, którzy na znak solidarności opuścili sobotnią Radę Polityczną PiS, a także Kazimierz Marcinkiewicz i Jan Rokita (złośliwi twierdzą, że także Andrzej Olechowski i Aleksander Kwaśniewski). Ostatnim rozwiązaniem, którego chyba nikt nie bierze pod uwagę, jednak teoretycznie jest możliwe, byłoby to, gdyby M. Jurek posłował do końca kadencji, później zaś dał sobie spokój z polityką i przeszedł na zasłużoną emeryturę.

Ostatnią możliwość odrzucam jako najmniej prawdopodobną. Marszałek Jurek zajmuje się polityką od kilkudziesięciu lat, zdążyła go już wciągnąć i raczej nie puści zbyt szybko ze swoich ramion. Wstąpienie do LPR wzmocniłoby partię Romana Giertycha, jednak nie byłoby zbytnio korzystne dla samego Marka Jurka, jako że albo zostałby zepchnięty przez obecnego lidera do drugiego szeregu, albo musiałby stoczyć z nim trudną walkę o przywództwo, do której, mówiąc brutalnie, wewnątrz LPR po prostu zabrakłoby mu szabel. Pierwsze rozwiązanie jest prawdopodobne – jednak nie koresponduje zupełnie z kwestią, którą chciałbym rozważyć, w związku z tym przejdę od razu do wizji nowej partii na prawicy.

Tę partię stanowić mieliby posłowie PiS, którzy solidaryzowali się z Markiem Jurkiem i poparli jego stanowisko wobec zmian w konstytucji. Gdy studiuje się listę posłów głosujących za poprawką LPR, już na pierwszy rzut oka widać, że są to przede wszystkim posłowie wywodzący się ze środowiska ZChN (Marian Piłka, Jan Libicki), a także środowisk konserwatywnych (Artur Górski, Małgorzata Bartyzel). Widać też, że część z nich łączy także młodzieżowa działalność w Ruchu Młodej Polski.

Wiele osób o poglądach konserwatywno-liberalnych postrzega tych polityków za „liberalne” skrzydło PiS. Liberalne oczywiście w sensie gospodarczym, bo tych ultrakonserwatystów trudno uznać za liberałów światopoglądowych. Jednak trudno odnaleźć jakiekolwiek podstawy takiego myślenia. PiSowskim liberałem miał już być Kazimierz Marcinkiewicz, jednak za jego rządów trudno było uświadczyć jakichś ułatwień dla przedsiębiorców. Za „naszego” posła uznawany jest także Zbigniew Kozak, były członek UPR. Jednak przez 2 lata posłowania zawsze głosował tak, jak kazało mu kierownictwo klubu, także wtedy, gdy przegłosowywane były ustawy mocno socjalne. Co więcej, był jednym z inicjatorów apelu o... wsparcie finansowe przez skarb państwa stoczni w Gdyni. Pozytywnym wyjątkiem jest tutaj Artur Górski, były prezes Klubu Zachowawczo-Monarchistycznego. Wydaje on oświadczenia w sprawie ważkości wolności gospodarczej czy reprywatyzacji. Jednak oświadczenia to stanowczo za mało, a jako poseł ma chyba więcej instrumentów wcielania swoich poglądów w życie. Chyba że rzeczywiście brak możliwości dyskusji w PiS, a zamordyzm w tej partii jest większy nawet niż w PO. W takim razie jednak, gdy po kilku latach członkostwa w PiS nie dało rady przeprowadzić swoich własnych, mniej popularnych w ugrupowaniu pomysłów, może warto jednak dać sobie spokój i skierować swoje działania na bardziej produktywne tory?

Mżonki o „liberalności” tych posłów wynikają raczej z myślenia życzeniowego niż z faktów. Czytelnicy „Najwyższego Czasu!” nie zdają sobie często sprawy z tego, że fakt, iż polityk w wywiadzie powie rozsądne zdanie nie znaczy, że jest rozsądny, a tylko tyle, że zdarzyło mu się coś rozsądnego powiedzieć (co oczywiście rozsądku nie wyklucza, jednak lepiej dmuchać na zimne). Poza tym politycy zdają sobie sprawę, jaki profil ma medium, któremu udzielają wywiadu i jakie treści jego odbiorcy chcą usłyszeć. Inaczej za niemal libertarian można by wziąć Bogdana Pęka, Roberta Strąka i Mariana Piłkę.

Tymczasem tych działaczy wiąże przede wszystkim brak uznania dla kwestii gospodarczych. Sprawy te nie grają dla nich większej roli, a jeśli już, to ich propozycje idą raczej w kierunku większego etatyzmu lub rozszerzenia opiekuńczej funkcji państwa. Szansą dla konserwatywnych liberałów mogłoby być wejście do nowego ugrupowania, względnie doradzanie jego liderom w sprawach gospodarczych i przestawienie torów ich programu ku większej wolności gospodarczej, choć zawsze będzie istniało zagrożenie, że przykładowo Marian Piłka wyskoczy z jakimś kosztownym, „prorodzinnym” pomysłem. Jednak rola takich ludzi, jak Artur Górski, byłaby w partii Jurka nieporównywalnie większa, niż w partii Jarka.

W nowym wcieleniu ZChN swoje miejsce mogliby znaleźć więc niektórzy konserwatywni liberałowie, ale jedynie ci bardziej konserwatywni, niż liberalni. Bowiem o ile w nowym ugrupowaniu można by liczyć na pewną tolerancję dla wolnorynkowych poglądów gospodarczych, o tyle np. w kwestiach usuwania „przestępstw bez ofiar” nie byłoby przebaczenia dla odstępców od doktryny. Skoro to nie podwyżka podatków stałaby się fundamentem nowej siły na prawicy, a właśnie aborcja, trzeba liczyć się z zaostrzeniem prawodawstwa dotyczącego pornografii czy narkotyków - ci zaś, którzy mieliby inne zdanie, musieliby pożegnać się z partią. Poza tym Marek Jurek czy Marian Piłka mają poglądy dość archaiczne na wiele kwestii, tak więc nie widzę też możliwości dla promowania armii zawodowej w tejże partii. Efektem byłoby więc ugrupowanie pomiędzy PiS a LPR, mniej eurosceptyczne niż Liga, jednocześnie bardziej konserwatywne światopoglądowo niż PiS.

Czy nowa partia byłaby szansą dla konserwatywnych liberałów – dla ich karier być może tak. Jednak na realizację poglądów nadziei nie należy mieć. Zbyt wiele nadziei zawiódł PiS, by móc z politykami wywodzącymi się z tego środowiska wiązać swoją polityczną przyszłość, o ile ma ona prowadzić do pozytywnych zmian w Polsce.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka