Sam tytuł w zasadzie mógłby wystarczyć za notkę uwzgędniając tylko to, że chodzi o Grzegorza Schetynę.
To było do przewidzenia, że w tej chwili p.Grzegorz nie miał i nie ma szans na utrzymanie pozycji pod wszechwładnym Tuskiem.
Na nic zdało się kajanie p.Grzegorza, nawet przyklęknięcie na jedno kolano też nie pomogło, przed Wodzem trzeba uklęknąć na obydwa kolana i paść twarzą na ziemię.
Wymownie świadczyła o tym mina Wodza w czasie "kajania" sie niepokornego Grzegorza, ten wzrok wpatrzony w sufit, zamyśona mina /bardziej teatralna niż myśląca ;)/, zaciśnięte usta, no nie, to nawet nie Duce i Fuhrer, to wręcz obaj w jednym.
Co do wybranych to też niezbyt trudne było do odgadnięcia, w większości kłamcy "dla dobra partii miłości" a i powiązania czysto osobisto-towarzyskie też decydowały kto miał/musiał być wybrany.
Tak, sam tego chciałeś Grzegorzu ..........
Inne tematy w dziale Polityka