Syf na Wiejskiej i w najbliższych okolicach osiągnął taki poziom, że sami ubabrani zastanawiąją się nad wprowadzeniem obligatoryjnych badań dla kandydatów.
Boję się, że wprowadzenie takich badań niewiele zmieni. Gros zaświadczeń będzie wydawanych przez partyjnych kolegów (czy Marek Balicki nie jest psychiatrą?), część zostanie zdobyta drogą a'la Lew Rywin, a wreszcie część zostanie bezczelnie podrobiona tudzież kupiona na najbliższym targowisku od Ruskich.
Skutek będzie wiadomy - liczba chorych na wściekliznę i zajadle gryzących Nisiołów czy innych dewiantek Senyszynek będzie (w najlepszym wypadku) na niezmienionym poziomie. To z kolei oznacza, że możemy zapomnieć o sanacji życia publicznego (conajmniej) do czasu gdy ci, wszyscy chorzy ludzie nie zemrą.
Ale widzę światełko w tunelu ( i bynajmniej nie jest to tunel kolejowy). Mianowicie trzeba doprowadzić do sytuacji gdy bycie parlamentarzystą nie będzie wiązało się z budżetowymi profitami. Objęcie legitymacji posła czy senatora będzie mieć walory stricte honorowe i nie będzie wiązać się z pobieraniem co miesiąc dwudziestu tysięcy złotych pensji i diety.
Za równowartośc średniej krajowej nie będą chcieli siedzieć lodziarze, karierowicze i wszyscy ci, którzy dwadzieścia i więcej lat temu odwykli od normalnej, ciężkiej pracy. Przerabialismy już czasy gdy miejsca na listach wyborczych były kupowane. Dlatego sądzę, że czasy gangsterów i szemranych dorobkiewiczów mamy już za sobą.
Pora na JOWy i wybory lokalnych liderów życia społecznego. Ale nie takich, którym życie upływa na bywaniu na rautach i przyspawaniu dupy do jakiegoś samorządowego stołka.
Wokół nas jest mnóstwo wolontariuszy i ludzi dobrej woli. Ci ludzie robią wszystko: sadzą drzewa, robią zakupy staruszkom, odbudowują domy po powodziach, budują szkoły i mosty, prowadzą domy dziecka. Nasze życie byłoby dużo lepsze gdybyśy mogli na Wiejską zaprosić Annę Dymną, ks. Zaleskiego, Marka Kotańskiego, Janinę Ochojską i setki bezimiennych, którzy nawet nie oczekują podziękowania za swoje czyny.
Skończyłaby epoka Misiaków, Pawlaków i innych specjalistów od kręcenia lodów. Wraz z końcem epoki kręcenia lodów musiałby nastąić kres całej klasy próżniaczej, która znalzała sobie pełene korytko...
Jakość polityki gwałtownie skoczyłaby do przodu, skończyłyby się czasy powszechnej pogardy i wyzywania sprzedawców skarpet od warchlaków i bandytów.
Ten tekst to nie jest jakiś sen wariata - lata temu UPR wprowadziła postulat zawodowej armii. Wszyscy się pukali po głowach i krzyczeli, że ruskie po nas przejdą jak po jakimś robalu, a poza tym nie stać nas na armię zawodową bo ta jest droga. Minęło 15 lat i dziś minister KLich z uśmiechem na twarzy ogłasza, iż zakończył się proces profesjonalizacji armii. I cieszy się, że ten proces się zakończył albowiem POlski nie stać na armię z poboru...
Lat temu naście ta sama UPR postulowała wprowadzenie podatku liniowego. Nastały takie czasy, że podatek liniowy to nie ejst jakieś oszołomstwo, a samym tematem zajmuje się m,.in. Rzecznik Praw Obywatelskich.
Pora na społeczną inicjatywę obcięcia koryta. NIechaj wszysci, którzy tak jak ja są obrzydzeni każdym serwisem ekonomicznym, doprowadzą do stanu gdy oszczędności budżetowe zaczną się od Wiejskiej.
Tym czasem wypada marszałkom pogratulować ( a mam nadzieję, zę zaraz wielu do tych gratulacji się przyłączy) premii stanowiących równowartość czterech lat pracy kasjerki z Biedronki... Wszak jesteśmy demokratycznym państwem prawa urzeczywistniającym zasadę sprawiedliwości społecznej...
Czyż nie, Drogi Bronku?

"Góralska teoria poznania mówi, że są trzy prawdy: Święta prowda, Tyż prowda i Gówno prowda." ks. J.Tischner
A jo godom, że jest prowda, cało prowda i cało prowda całom dobem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka