Wedle oficjalnych danych o godz. 8.39,54 czasu polskiego nastąpiło przerwanie linii energetycznej, która skutkowała przerwaniem zasilania w znacznej części Smoleńska.
Ani raport MAKu ani raport Millera nie pokazuje tej linii. Na stronie 171 mamy tylko zdjęcia przebiegu linii. Po dziś dzień nie wiemy jak ta linia wygląda. Między linią a "pancerną brzozą" jest ca 110 m. Jak to możliwe, że rozpędzony Tupolew ( do prędkości 75 m/s) odległość 110 metrów pokonuje przez 70 sec?
Jak to się stało, że samolot nie upadł natychmiast po zahaczeniu o linię tudzież o przęsło tejże linii?
Jak fragment Tupolewa zahaczył o linię: wysunięte podwozie, skrzydło, a może kokpit?
Przy średniej prędkości ca 75 m/s od 8.39,54 do 8,41,04 samolot pokonał ca 5,2 km.
O godz. 8.39.11 Tu 154 jest na wysokości 500 m i otrzymuje z wieży komunikat " Sto pierwszy, odległość dziesięć, wejście na ścieżkę" (vide karta 258 raportu).
Jak ten sam samolot mógł 40 sekund później i ca 480 niżej zahaczyć o linię wysokiego napięcia?
Zakładając, że Tu 154 zahaczył o linię o 8.39,54 to dlaczego następne 200 metrów do kompletnego rozbicia pokonywał ponad minutę?
Dlaczego raport nie odnosi sie do powyższych kwestii (vide str. 293 i następne raportu)?
PS. Nadal aktualne są moje pytania do prokuratorów...
"Góralska teoria poznania mówi, że są trzy prawdy: Święta prowda, Tyż prowda i Gówno prowda." ks. J.Tischner
A jo godom, że jest prowda, cało prowda i cało prowda całom dobem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka