Postanowiłem sprawdzić jak spisali się kandydaci zjednoczonej prawicy w miejscach powszechnie uznawanych w naszym kraju za święte. Miałem nadzieję, że przynajmniej w przyczółkach polskości głosiciele słusznych wartości zostali odpowiednio docenieni. Z przykrością stwierdzam, że spotkał mnie srogi zawód.
Jasna Góra i Łagiewniki – porażka. Rydzykowo – klęska. Wadowice – wstyd i kompromitacja. Świebodzin – tragedia. Kalwaria Zebrzydowska – katastrofa. Licheń – szkoda słów, kandydat PiS nie uzyskał nawet trzech procent poparcia.
Ręce i cycki/jajka opadają, jednak prezes nakazał się cieszyć. Jego zdaniem rzeczywiste wyniki były znakomite, ale spisek wrogich sił sprawił, że radość ze zwycięstwa została zmącona. Nie łudźcie się, w tych miejscach fałszerstw nie było. Moc świętych relikwii i cudownych obrazów stanowi skuteczną blokadę dla tego typu bezeceństw.
Przyczyny musimy szukać gdzie indziej. Osobiście podejrzewam, że to kara boska. Podszywanie się pod Zbawiciela nikomu nie może ujść na sucho. Radziłbym potraktować to ostrzeżenie poważnie i nie wygłupiać się z podobnymi hasłami 13 grudnia. Recydywa jest karana znacznie surowiej.
Ograniczony umysł pozwala mi jedynie na pisanie idiotycznych wywodów o marnej jakości publicystycznej. Na szczęście nikt nie musi ich czytać.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka