Kolejną ofiarą ponadstandardowych standardów zjednoczonej prawicy może stać się prawdziwa gwiazda PiS, Krystyna Pawłowicz. Wszystko przez sławetne kilometrówki. Prof. Pawłowicz, co prawda, otrzymała z kasy Sejmu na podróże samochodem prywatnym zaledwie 16,5 tysiąca, ale wredni dziennikarze odkryli, że nie tylko nie posiada samochodu, ale nie ma nawet prawa jazdy. Będący w podobnej sytuacji Jarosław Kaczyński pokazał klasę i ryczałtów nie pobierał.
W pierwszej 20-stce rankingu posłów podróżników na uwagę zasługują dwa nazwiska. Antoni Macierewicz, dostał w okresie od listopada 2011 do grudnia 2013, zwrot wydatków w kwocie 72,5 tysiąca złotych. Tutaj nie mam żadnych wątpliwości, że wiceszef PiS jeżdżąc po całym kraju z chwalebną misją głoszenia prawdy smoleńskiej, swoje kilometry wyjeździł.
Gorzej sprawa wygląda z Jackiem Sasinem. Niedoszły prezydent Warszawy otrzymał w analogicznym okresie ponad 70 tysięcy. Mając na uwadze, iż jest posłem z okręgu podwarszawskiego, dość trudno mi uwierzyć, że odwiedzając swoich wyborców, wykręcił w dwa lata aż 80 tysięcy kilometrów.
Wyjaśniła się również afera z podróżami marszałka Sikorskiego. Przyparty do muru, przedstawił w końcu mapę swoich wyjazdów poselskich. Trzeba przyznać, że robi wrażenie.

http://fakty.interia.pl/polska/news-rmf24-kilometrowki-na-czele-listy-agent-tomek-i-rzecznik-klu,nId,1572719
Ograniczony umysł pozwala mi jedynie na pisanie idiotycznych wywodów o marnej jakości publicystycznej. Na szczęście nikt nie musi ich czytać.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka