Powszechnie wiadomo, że wybory samorządowe 2014 zostały sfałszowane. Na razie nie wiadomo, kto dopuścił tej haniebnej zbrodni na naszej demokracji i jak owego czynu dokonał. Istnieją pewne poszlaki, ale nawet największy geniusz naszych czasów przyznał ostatnio, że ustalenie prawdy będzie możliwe dopiero po zmianie władzy. Jest jednak sporo przesłanek pozwalających już dzisiaj znacząco zawęzić krąg podejrzanych. Wystarczy wyłączyć TVN, włączyć myślenie i odpowiedzieć sobie na kilka prostych pytań.
Po pierwsze, motyw. Kto najbardziej potrzebował zwycięstwa? W której partii panuje największa presja na jakikolwiek sukces? Gdzie znajduje się największe stado wygłodniałych wilków, wyposzczonych trwającą od lat posuchą?
Po drugie, możliwości logistyczne. Kto miał najwięcej przedstawicieli w komisjach wyborczych? Która partia, jako jedyna, posiada własny zespół do kontroli wyborów?
Po trzecie, efekt końcowy. Która partia wygrała wybory? Kto stracił, a kto zyskał przynajmniej cząstkę władzy?
Po czwarte, odwracanie Alika ogonem. Co robi złodziej, aby odsunąć podejrzenia od swojej osoby? Która partia najgłośniej krzyczy o fałszerstwach wyborczych?
Po piąte, zastraszanie świadków. Dlaczego Anna Sikora, szefowa korpusu wyborczego PiS, została zawieszona w prawach członka swej partii? Czyżby ruszyło ją sumienie i chciała wyjawić prawdę?
Każdy średnio rozgarnięty człowiek nie powinien mieć problemów ze znalezieniem odpowiedzi na powyższe pytania. Rzetelna analiza ciągu skutkowo-przyczynowego wydarzeń ostatnich dni, nie pozostawia żadnych złudzeń. Prawda bywa bolesna, ale trzeba przyjąć ją, taką jaka jest. Nie zagłuszymy jej nawet równym marszowym krokiem.
Ograniczony umysł pozwala mi jedynie na pisanie idiotycznych wywodów o marnej jakości publicystycznej. Na szczęście nikt nie musi ich czytać.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka