Pamiętacie Ukraińskie wojaże posłanki Gosiewskiej? Posłanka w pierwszym odruchu skruchy przyznała się do zajścia i potwierdziła, że wypiła jedno piwo. Po powrocie do kraju, starym zwyczajem zjednoczonej prawicy, wszystkiemu zaprzeczyła. Po dokładnej analizie sytuacji, okazało się że padła ofiarą sowieckiej agentury.
Ze względu na swoją uniwersalność i zrozumienie w elektoracie, taka linia obrony jest powszechnie stosowana przez polityków PiS. Zawsze podobne sprawy kończyły się umorzeniem z powodu nie wykrycia sprawców, jednak tym razem stało się inaczej.
Dziennikarze podchwycili trop wskazany przez posłankę i przeprowadzili własne śledztwo. Widząc pewną niespójność w zeznaniach Gosiewskiej postanowili trochę je zweryfikować u źródła. Podając się za przedstawicieli ukraińskiej ambasady zauroczyli ją wizją odznaczenia państwowego, jakie miał jej przyznać prezydent Poroszenko. Uszczęśliwiona posłanka straciła na chwilę czujność i przyznała się, że feralnej nocy piła wino z księdzem biskupem.
Na razie nie ustalono jak głęboko przesiąknięta sowiecką agenturą jest charkowska kuria biskupia i jakie powiązania z tą organizacją ma posłanka Gosiewska. Sprawa jest wielowątkowa i z uwagi na jej stopień skomplikowania, zapewne nieprędko dowiemy się prawdy.
http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/malgorzata-gosiewska-nie-powiedziaam-ze-piam-z-biskupem-zeby-nie-mieszac-go-w-ten-cay-brud_512612.html
Ograniczony umysł pozwala mi jedynie na pisanie idiotycznych wywodów o marnej jakości publicystycznej. Na szczęście nikt nie musi ich czytać.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka