Wydawnictwo „Więź” wydało książkę w formie wywiadu-rzeki z Bronisławem Komorowskim. Publikacja, która miała ocieplić wizerunek prezydenta, może okazać się zabójcza dla jego planów o reelekcji. Jak donoszą media, książka zawiera szereg nieznanych bliżej faktów, które mogą drastycznie nadwyrężyć autorytet Komorowskiego, a nawet całkowicie go zdyskredytować w oczach opinii publicznej.
Prezydent wykorzystując swój urząd, próbował przesunąć premierę owego dzieła na okres późniejszy. Jednak wydawca, nie bacząc na grożące mu represje, stanowczo odmówił i już 4 marca „Zwykły polski los” ukaże się w księgarniach. Decyzja jak najbardziej słuszna, bowiem Polacy mają prawo wiedzieć, kto tak naprawdę ukrywa się pod maską dobrotliwego sarmaty z Belwederu.
Książka ze zrozumiałych względów, cieszy się dość sporą popularnością w obozie IV RP. Strefa wolnego słowa już rozpoczęła specjalną kampanię promocyjną. Pierwsza odsłona pod hasłem „Komorowski nasyłał milicję na opozycjonistów” właśnie ukazała się na łamach niezalezna.pl
W październiku 1989 roku grupa opozycjonistów pod dowództwem Adama Słomki rozpoczęła okupację Dworca Głównego w Katowicach. Protestujący żądali wycofania wojsk sowieckich z Polski. Rosjanie wpadli w panikę i już mieli pakować manatki, gdy otrzymali niespodziewane wsparcie ze strony polskiego rządu. Do akcji wkroczył Bronisław Komorowski, czynny jeszcze wtedy agent WSI, pracujący pod przykrywką dyrektora w Urzędzie Rady Ministrów.
Wykorzystując swe wpływy wymusił na komendancie wojewódzkim milicji zaprowadzenie porządku na dworcu. Ten początkowo wzbraniał się przed wykonaniem polecenie, ale ostatecznie uległ postraszony wizją nieprzyjemności, jakie mogą go spotkać. Słomka i jego towarzysze zostali brutalnie spacyfikowani, a sam Komorowski całą akcję obserwował ukryty w kasie biletowej.
Niespotykany nawet w czasach głębokiego PRL-u ogrom krzywd, jakich doświadczyli wówczas demonstranci, można porównać jedynie do cierpień niedawnych okupantów siedziby PKW. Nic zatem dziwnego, że cała akcja negatywnie odbiła się na ich zdrowiu psychofizycznym. O większości z nich wszelki słuch zaginął, a ci którzy przetrwali, do dzisiaj nie potrafią odnaleźć się w nowej rzeczywistości.
Taki los zgotował swoim rodakom Bronisław Komorowski. Gdyby miał odrobinę honoru, natychmiast przeprosiłby bohaterskich opozycjonistów z katowickiego dworca i odszedł w polityczny niebyt. Bo prawa moralnego do dalszego pełnienie funkcji prezydenta, nie ma i już nigdy miał nie będzie. Właściwie to nigdy go nie miał, ale teraz to już po dwakroć nie ma.
http://niezalezna.pl/64481-komorowski-nasylal-milicje-na-opozycjonistow-pochwalil-sie-tym-we-wlasnej-ksiazce
Ograniczony umysł pozwala mi jedynie na pisanie idiotycznych wywodów o marnej jakości publicystycznej. Na szczęście nikt nie musi ich czytać.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka