Ten Kukiz to jednak głupi jest. Idzie do sejmu ze sztandarami rozwalenia systemu, a gdy dostaje takową szansę, strzela focha i odrzuca wyciągniętą dłoń. Przez swoją nadpobudliwość stracił niepowtarzalna okazję do umieszczenia kreta w obozie zwycięzcy, dzięki któremu mógłby podkopać fundamenty kolejnej wersji Rzeczypospolitej Polskiej.
W trosce o dobro Ojczyzny, Jarosław Kaczyński wystosował apel do swoich wiernych towarzyszy, aby ci ruszyli w Polskę przekonywać nieprzekonanych. Posłowie PiS to oczywiście osoby światłe i mądre, jednak troszkę leniwe i słabo rozumiejące przesłania swojego wodza. Zamiast stukać od drzwi do drzwi i pracą od podstaw nawracać naród na słuszną drogę, poszli na łatwiznę. Chwycili za telefony i zaczęli wydzwaniać do konkurencji, bo zwerbowanie posła jest ponoć podwójnie punktowane.
Idea niby słuszna bowiem powszechnie wiadomo, że wielu posłów z innych opcji marzy o zasileniu biało-czerwonej drużyny prezesa i z utęsknieniem czeka na jakikolwiek sygnał z tamtej strony. Niestety zawsze w takich sytuacjach istnieje niebezpieczeństwo, iż trafi się jakiś wywrotowiec, który nie rozumie co dla niego dobre. Takiego właśnie warchoła spotkała na swojej drodze posłanka Barbara Bartuś. Przedstawicielka Sądecczyzny z ramienia PiS zaproponowała bliską współpracę swojej koleżance po fachu, Elżbiecie Borowskiej, reprezentującej ruch Kukiza. Ta miast radować się ze szczęścia, które ją spotkało, wszczęła niepotrzebne larum.
Borowska poinformowała o wszystkich swojego szefa, a ten z niezrozumiałych przyczyn, wpadł w szał. Resztę przeczytajcie sami.

Ograniczony umysł pozwala mi jedynie na pisanie idiotycznych wywodów o marnej jakości publicystycznej. Na szczęście nikt nie musi ich czytać.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka