Stanisław Piotrowicz to postać wybitnie zasłużona dla Polski. Od najmłodszych lat wiernie służył Rzeczypospolitej. Już w czasach PRL jako prokurator zawsze stawał w obronie słabszych, prześladowanych i szykanowanych obywateli naszego kraju. Jego poświęcenie zostało zauważone, docenione i nagrodzone parlamentarnym mandatem w III RP. Jako senator, a następnie poseł, każdego dnia utwierdzał nas w przekonaniu, iż takie pojęcia jak prawo i sprawiedliwość mają dla niego fundamentalne znaczenie. Wiedza, doświadczenie, kwalifikacje, a przede wszystkim oddanie słusznej sprawie spowodowały, iż w obecnej kadencji został wydelegowany do pełnienia funkcji szefa sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka.
Niestety, właściwy człowiek na właściwym stanowisku, to dla mediów polskojęzycznych swoiste novum, do którego jeszcze nie przywykły. Rozpoczęła się nagonka na Piotrowicza. TVN-y, GW-y i inne szmatławce zaczęły wyciągać jakieś zapomniane sprawy sprzed kilkudziesięciu lat. Oczywiście wszystkie zarzuty są wyssanymi z palca, kłamliwymi insynuacjami, na dodatek zmanipulowanymi.
Bajka dla lemingów nr 1.W 2001 roku prokuratura, na czele której stał Stanisław Piotrowicz, umorzyła postępowanie wobec proboszcza Tylawy, podejrzanego o molestowanie seksualne dzieci. Piotrowicz tłumaczył, że czyny księdza nie miały podtekstu seksualnego. Całowanie dziewczynek w usta i było jedynie wyrazem ojcowskiej czułości, natomiast dotykanie miejsc intymnych to nic innego jak masaż leczniczy, bowiem ksiądz słynął ze swoich bioenergoterapeutycznych zdolności.
Bajka dla lemingów nr 2. W 1982 roku Piotrowicz przygotował akt oskarżenia przeciwko Antoniemu Pikulowi, działaczowi Solidarności, zatrzymanemu za kolportowanie ulotek i nielegalnych czasopism. Piotrowicz działał wówczas tak skutecznie, że w nagrodę został przez władze Polski Ludowej odznaczony brązowym krzyżem zasługi.
Nie rozumiem czemu mają służyć te durne historyjki wymyślane przez jeszcze durniejszych pseudodziennikarzy. Przecież każdy średnio rozgarnięty człowiek nigdy w coś takiego nie uwierzy. Gdyby opisywane zdarzenia dotyczyły posła Platformy, w której melinuje się przeróżny element antyspołeczny, to można byłoby rozważać ich wiarygodność. Ale Piotrowicz to poseł PiS, a jak wiadomo - gdzie PiS tam wartości i standardy innym niedostępne. Zresztą sam Stanisław Piotrowicz wydał specjalne oświadczenie, w którym zdecydowanie rozprawił się z wszelkimi zarzutami. Wystarczył jeden jakże przekonujący zwrot, aby raz na zawsze zamknąć usta hienom żerującym na jego przepięknym życiorysie - To nie ja!
To nie on prowadził śledztwo przeciwko proboszczowi i to nie on podjął decyzję o umorzeniu postępowania. On tylko bazował na uzasadnieniu, które sporządziła podległa mu prokuratura. Pomimo, iż sam był odmiennego zdania – nie mógł nic zrobić. Prokuratorzy w owym czasie byli naprawdę niezależni, dopiero rząd PO-PSL zrobił z nich wasali władzy. To nie on oskarżał działaczy opozycyjnych, a w szczególności p. Pikula. Nie dość, że nie oskarżał to jeszcze im pomagał, ryzykując własną karierą zawodową. A medal dostał za propaństwową postawę w okresie stanu wojennego, a nie za prześladowanie opozycji.
To nie ja (liczba mnoga: to nie my)– typowa wymówka przedszkolaka staje się głównym elementem dyskusji na linii władza-obywatel. Wiadomo, że zapowiedzi przedwyborcze nigdy nie wytrzymują starcia z rzeczywistością. Wówczas musi pojawić się magiczne – to nie my, to oni - jako oręż i tarcza w zależności od twardości elektoratu. Tylko czy naród będzie na tyle rozsądny, aby zrozumieć, że winnym wszelkich niepowodzeń obecnej władzy jest Tusk z Komorowskim i Merkel z Putinem? Miejmy nadzieję, że tak, bo tylko wtedy damy radę.
http://niezalezna.pl/73153-nie-sa-moje-slowa-stanislaw-piotrowicz-odpowiada-na-manipulacje-gazetapl
Ograniczony umysł pozwala mi jedynie na pisanie idiotycznych wywodów o marnej jakości publicystycznej. Na szczęście nikt nie musi ich czytać.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka