Cześć i chwała należą się prezydentowi Andrzejowi Dudzie. On to bowiem raz za razem udowadnia, że dobro Ojczyzny i pomyślność obywateli były, są i zawsze będą dla niego najwyższym nakazem. W imię dobra wspólnego całkowicie oddał się budowie prawego i sprawiedliwego państwa. Nawet swoje osobiste cele i ambicje podporządkował służbie społeczeństwu. Dla narodu, czyli dla mnie, dla ciebie, dla nas i dla was wyzbył się podstawowych wartości, które do tej pory przyświecały jego nad wyraz uczciwemu i zacnemu życiu.
"Twórzmy świat oparty na sile prawa, a nie na prawie siły!" – apelował jeszcze wrześniu do światowych przywódców podczas 70. sesji Zgromadzenia Ogólnego NZ. Troska o poszanowanie prawa, która wielokrotnie pojawiała się podczas jego przemowy sprawiły, iż w oczach samego Putina pojawiły się łzy wzruszenia. Nic zatem dziwnego, że strefa wolnego słowa przyjęła wystąpienie Dudy owacją na stojąco. Międzynarodowa kariera stanęła otworem przed naszym prezydentem i tylko kwestią czasu było przejęcie przez Polskę światowego przywództwa.
Niestety, naród polski jeszcze nie dorósł do roli jaka mu się należy z racji swojej martyrologicznej przeszłości. Przekazanie władzy w ręce zjednoczonej prawicy paradoksalnie zamknęło drogę Andrzejowi Dudzie do zbawienia świata. Wystarczył miesiąc rządów PiS, aby zrozumiał, że to nie prawo jest najważniejsze. Ponad prawem stoi wola sejmu i to ona jest konstytucją, której uroczyście ślubował wierność obejmując urząd. Pomimo początkowych wątpliwości, wynikających z solidnego wykształcenia prawniczego jakie otrzymał od III RP, ostatecznie przyjął ów dogmat prezesa jako pewnik niepodlegający dyskusji.
Wskazane jest aby wierność i oddanie prezydenta dla nowej konstytucji ewoluowały w zależności od bieżącego zapotrzebowania politycznego. Obecnie większość sejmowa żyje z narodem w zgodnej symbiozie, ale ostatnio uaktywnił się najgorszy sort Polaków skupionych wokół niejakiego Petru. Na razie większego zagrożenia nie ma, ale za kilka lat ten podgatunek ludzi z głęboko zakorzenionymi genami zdrady narodowej, może z pomocą wrogich sił, przejąć władzę. A wówczas to nie wola większości sejmowej, a wola opozycji musi stać się prawem najwyższym. Miejmy nadzieję, że Andrzej Duda to zrozumie i interwencja Jarosława Kaczyńskiego nie będzie w tym przypadku potrzebna.
Ograniczony umysł pozwala mi jedynie na pisanie idiotycznych wywodów o marnej jakości publicystycznej. Na szczęście nikt nie musi ich czytać.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka