Szafa Kiszczaka stała się symbolem upadku III RP. Ten pomagdalenkowy twór zbudowany na kłamstwie i manipulacji zaczyna się sypać. Padają kolejne bastiony, wydawałoby się nienaruszalnego, porządku narzuconego Polakom przez targowicę Okrągłego Stołu. Ikona naszej transformacji, Lech Wałęsa, okazuje się jedynie jednym z wielu wrzodów pasożytujących na zdrowym organizmie narodu polskiego.
Ujawnienie zawartości szafy Kiszczaka na pewno będzie wstrząsem dla samozwańczych elit tworzących esbecko-ubecką machinę od lat drążącą państwo polskie. Jednak dla nas, nie skażonej układami, czysto polskiej narodowej tkanki, to niepowtarzalna szansa. Szansa na poznanie prawdy o najwybitniejszym opozycjoniście XX wieku, człowieku owianym legendą, bohaterze którym dzisiaj moherowe babcie straszą resortowe dzieci.
Wiemy, że był internowany. Wiemy, że po dwóch godzinach prawdziwej gehenny udało mu się wyrwać z rąk oprawców. Wiemy, że później miał absolutny imperatyw. Te niepodważalne fakty pozwalają nam wierzyć, iż działał dalej pomimo, iż wszelkie dowody jego męstwa, odwagi i determinacji w zwalczaniu Polski Ludowej zostały przez bezpiekę skrzętnie ukryte przed opinią publiczną.
Jakakolwiek wzmianka o dokonaniach Jarosława Kaczyńskiego znaleziona w szafie Kiszczaka, nie tylko umocniłaby naszą wiarę, ale także potwierdziła autentyczność całego zbioru. Wystarczy choćby króciutka notka napisana drobnym druczkiem gdzieś na marginesie, aby raz na zawsze zamknąć usta wszelkiej maści pieniaczom głoszącym kłamliwą tezę jakoby „13 grudnia pan prezes spał do południa”.
Umarł król, niech żyje król! – zdają się krzyczeć dziś nasze serca. Tak niewiele potrzeba, aby narodziny nowej legendy, tym razem prawdziwej i niezniszczalnej, stały się faktem.
Ograniczony umysł pozwala mi jedynie na pisanie idiotycznych wywodów o marnej jakości publicystycznej. Na szczęście nikt nie musi ich czytać.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka