W trakcie czytania raportu o finansach Kościoła opublikowanego na stronach Katolickiej Agencji Informacyjnej zajrzałem na strony Gazety Wyborczej. Wiadomość która mnie poruszyła dotyczy grzywny jaką zapłaciła za ojca Rydzyka posłanka Anna Sobecka. Kwota 4.500 zł (cztery tysiące pięćset złotych) to połowa zarobków posła na Sejm RP. Takiego poświęcenia to się nie spodziewałem. Teraz posłanka Prawa i Sprawiedliwości będzie musiała być przez miesiąc na diecie, ale nie na tej poselskiej tylko na tej odchudzającej. Można mniemać, że wydatek był nagły i nie zaplanowany, ponieważ 04-08-2011 roku posłanka Anna Sobecka w swoim oświadczeniu kategorycznie się sprzeciwiła zasądzonej grzywnie. Dla każdej polskiej rodziny niespodziewany wydatek i to do tego połowa zarobków to potężny cios, wiec na czym się przez miesiąc oszczędza? Oczywiście na jedzeniu, czegoś sobie odwaniając lub kupując tańsze produkty.
Co mnie jeszcze w tym poświęceniu zastanowiło? Przeczytałem na jednej ze stron (ponieważ chciałem zweryfikować news), że zapłaciła tę kwotę z prywatnego konta. Nie wiem jak na takie coś spogląda polskie prawo i czy nie jest to darowizna. Nie znam się na prawie dlatego pytam, bo od tego trzeba zapłacić podatek. Jednak nie ważne jest tutaj prawo i nie będę się już czepiał bo ważny jest gest. Taki gest jaki wykonała dzisiaj posłanka Prawa i Sprawiedliwości pokazuje, że wyniosła z domu żołnierskie wzorce. Nie na darmo Witold Sobecki to podpułkownik Ludowego Wojska Polskiego do końca układny członek PZPR nauczył panią Annę jak iść za swoim dowódcą.
Wzorem pana Cezarego Krysztopy, który w jednej ze swoich notek przeprosił ojca Rydzyka i posypał głowę popiołem ja chciałbym poczynić to samo. Od dzisiaj nie będę już pisał "pan Rydzyk" tylko "ojciec Rydzyk". O aferze z posłem Dziedziczakiem już zapomniałem dlatego wracam do zwrotu "ojciec Rydzyk". Nie zapomiałem jednak o aferze z posłem Suskim i Godsonem.
Przepraszam. Przecież pan czy ojciec to taka pierdółka.
Inne tematy w dziale Polityka