W dniu wczorajszym w mediach królowała dyskusja - która potrwa prawdopodobnie do niedzieli - na temat odrzucenia przez Sejm wniosku o referendum w sprawie sześciolatków. Jako, że moja córka jest już w trzeciej klasie a nie zapowiada się w najbliższym czasie żebym ponownie został ojcem, to cała ta wrzawa wokół wczorajszego głosowania jakoś zbytnio nie wzbudzała mojego większego zainteresowania. Zwróciłem jednak uwagę na dwa wątki jakie zostały poruszone podczas spotkania Donalda Tuska z dziennikarzami.
Rekonstrukcja, to magiczne słowo płynące z ust polityków i dziennikarzy było odmieniane w ostatnim czasie przez wszystkie przypadki. Odmieniać je nawet zaczął Minister Finansów Jacek Rostowski, ale najciekawsze jest to co powiedział wicepremier Janusz Piechociński. Prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego stwierdził ostatnio, że zmian personalnych w rządzie można się spodziewać pod koniec stycznia. Do dzisiaj się zastanawiam skąd mu to przyszło do głowy? Chwilę potem zaczęły się w studiach telewizji informacyjnych dywagacje na ten temat. Nie wiem po co. W moim odczuciu rekonstrukcja pod koniec listopada - jak to wczoraj potwierdził szef rządu - jest najlepszym rozwiązaniem. Nowe otwarcie na przełomie listopada i grudnia wpisuje się w trend społecznego zadowolenia, wzajemnej miłości, przebaczania, wybaczania błędów w związku z prezentami na Świętego Mikołaja i atmosferą Bożego Narodzenia oraz euforią związaną z Sylwestrem. Nie ma na tę chwilę lepszego momentu do przeprowadzenia takiej operacji. Dlatego tak bardzo mnie zastanawiają słowa Janusza Pichocińskiego z tego względu, że wymiana ministrów w styczniu na sto procent nie przyniosłaby żadnego efektu w sondażach, ponieważ nie byłaby wspierana czynnikami które przytoczyłem powyżej. Ostatnio redaktor Michał Szułdrzyński na swoim blogu w Rzeczpospolitej napisał, że jest za późno na rekonstrukcję rządu a impuls polityczny może dać tylko rozpisanie przedterminowych wyborów. Niestety ale nadal uważam, że Pan redaktor jest w błędzie i mam nadzieję, że po mojej argumentacji chociaż po części zrewiduje teraz swoje stanowisko. Naturalnie rozumiem, że Panu Michałowi Szułdrzyńskiemu jest bliżej do Prawa i Sprawiedliwości, ale nie zwalania to z odrobiny racjonalnego myślenia oraz czytania nastrojów społecznych w momencie podczas którego ma dojść do przetasowań w rządzie.
Kolejną - moim zdaniem - ważną kwestią było potwierdzenie po raz kolejny przez premiera, że nastąpi swego rodzaju podsumowanie wszystkich teorii które pojawiały się wokół katastrofy smoleńskiej serwowanych przez zespół Antoniego Macierewicza oraz ludzi z nim związanych. Według mnie taka ocena powinna obejmować także takie sprawy o których - z tego co kojarzę - Antoni Macierewicz i jego zespół parlamentarny nie mówili pewnie ze względu na to żeby się jeszcze bardziej nie kompromitować. O co chodzi? Chodzi mi np. o wywiad jakiego udzielił twórca KOR-u w maju tego roku "Przewodnikowi katolickiemu" w którym zastanawia się czy to nie przypadkiem rakieta (!) strąciła Tupolewa. Osobiście myślałem, że ten etap - zestrzelenia samolotu - mamy już za sobą ponieważ takie teorie pojawiały się zaraz po katastrofie. Jak widać na załączonym obrazku tego typu absurdalne historie są nadal wykorzystywane i gdzieś tam sobie ciągle krążą wśród twardego elektoratu smoleńskiego. W świetle spadającego zaufania do zespołu parlamentarnego - do czego przyczynił się zespół Macieja Laska - takie uderzenie z każdej flanki pokazujące także "paranoję rakietową" musi przynieść kolejne efekty, dlatego Donald Tusk musi być "wykuty na blachę" podczas tego podsumowania. Ja bym to widział w formie prezentacji multimedialnej, gdzie można by zaprezentować także np. okładki czy artykuły jakie w tamtym czasie pojawiały się w Gazecie Polskiej. Oczywiście jest to tylko moja mała sugestia, ponieważ wskazanie jak największej ilości tych herezji - jest tego sporo - wyjdzie wszystkim na dobre. Wyjdzie na dobre nawet tym, którzy dają się wodzić za nos Antoniemu Macierewiczowi.
Na koniec w kilku zdaniach chciałbym wspomnieć o wczorajszej wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego. Prezes Prawa i Sprawiedliwości uraczył opinię publiczną stwierdzeniem, że w Sejmie użyto siły wobec osób wspierających inicjatorów referendum, a działo się to za zgodą marszałek Sejmu i prawdopodobnie za zgodą premiera. Nie zdziwiło mnie to, że kilka minut potem taką informację bez weryfikacji podał portal niezależ
na.pl, ale to jest drugoplanowa kwestia. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić jak zimny był ten popołudniowy prysznic uderzający z siłą wybuchającego wulkanu w głowię Jarosława Kaczyńskiego oraz redaktorów portalu niezależ
na.pl, gdy opublikowano nagranie z monitoringu sejmowego. W sumie ciekawe kto prezesowi opisał taką wersję wydarzeń.(?) Pomimo srożenia się i tupania nogą przez posła Jarosława Kaczyńskiego, Prawu i Sprawiedliwości nie udało się zaszczepienie kolejnej paranoi wśród wyborców dzięki szybkiej reakcji marszałek Ewy Kopacz. Wygląda na to, że to nie koniec przygód prezesa po tej wypowiedzi bo zapowiedziano złożenie wniosku do komisji etyki.
Follow me on Twitter
Inne tematy w dziale Polityka