Stowarzyszenie KoLiber Stowarzyszenie KoLiber
100
BLOG

M.Janik: Posłannictwo polskie w Europie, czyli manifest sarmacki

Stowarzyszenie KoLiber Stowarzyszenie KoLiber Polityka Obserwuj notkę 3

Czy i w jaki sposób Europa potrzebuje Polski i Polaków? Jakie jest w Europie nasze posłannictwo, nasza misja? Czy dziś możemy powtórzyć za Stanisławem Smolką, historykiem i politykiem konserwatystów krakowskich, że „nie zginiemy nie dlatego, że nam żyć miło, ale że nam zginąć nie wolno”1? Bez wahania odpowiadam, że tak.

W rozważaniach na temat polityki europejskiej przeważa perspektywa roszczeniowo-adaptacyjna. Dla obozu „postępowego” najważniejsze jest, aby z krajów Unii Europejskiej jak najwięcej adoptować do Polski zarówno w dziedzinie prawa, jak i obyczajów. U eurosceptyków albo eurorealistów przeważa perspektywa roszczeniowa. W ich dyskursie najistotniejsze jest, by polski budżet więcej z UE dostawał niż wpłacał. Zdecydowanie mniej poświęca się uwagi temu, co moglibyśmy sami wnieść do Europy, czego inni mogliby się nauczyć od nas. Brak refleksji na ten temat w obozie „adaptatorów” jest dosyć oczywisty. Skoro to, co polskie, jest bezwartościowe i wymaga zastąpienia tym, co „europejskie”, to trudno, by dostrzegali to, czym moglibyśmy się z Europą podzielić. Niestety, także w obozie eurorealistycznym nikt nie zaprząta sobie głowy takimi rozważaniami. Jedyne, co obie strony dosyć zgodnie przyjęły, to przekonanie o tym, że Polska powinna współtworzyć politykę wschodnią UE.

Polska jest w Unii Europejskiej i wszyscy eurorealiści i eurosceptycy powinni przyjąć to do wiadomości. W interesie Polski jest bez wątpienia to, by brała aktywny udział w kształtowaniu polityki wewnętrznej Unii, a nie tylko zagranicznej. Żeby Polska mogła rzeczywiście współtworzyć politykę UE, potrzebuje doktryny, ideologicznego kompasu, który wskazywałby (euro)posłom, wyborcom, a nade wszystko polskim urzędnikom w strukturach UE, w jaką stronę mają kierować powierzone im sprawy.

Należy więc sobie zdać pytanie: czy i w jaki sposób Europa potrzebuje Polski i Polaków? Jakie jest w Europie nasze posłannictwo, nasza misja? Czy dziś możemy powtórzyć za Stanisławem Smolką, historykiem i politykiem konserwatystów krakowskich, że „nie zginiemy nie dlatego, że nam żyć miło, ale że nam zginąć nie wolno”2? Bez wahania odpowiadam, że tak.

Co dolega Europie?

To truizm, że Europa jest kontynentem chorym. Choroba ta objawia się w różnorakich obszarach – gospodarczym, demograficznym, moralnym. Jej przyczyny są dwie: z jednej strony to słabnięcie bodźców religijnych, mistycznych w życiu Europejczyków. Przemiany społeczne, symbolizowane rewolucją ‘68, spowodowały wyludnienie kościołów, jednak zaproponowana wtedy nowa duchowość, oparta na imporcie mistycyzmu azjatyckiego, okazała się tylko przelotną modą. Duchowa pustka została wypełniona przez erzace – ideologie w rodzaju ekologizmu, feminizmu i tym podobne.

Druga przyczyna, to przeregulowanie życia ludzkiego przez państwo wtrącające się w rosnącą liczbę spraw. W tym kontekście zwykle mówi się o gospodarce i rzeczywiście w tej dziedzinie efekty nadmiernego interwencjonizmu najłatwiej zmierzyć i udowodnić. A przecież działalność państwa nie kończy się tylko na tej dziedzinie ludzkiego życia. Państwo ma ambicje kontrolować człowieka od urodzenia, zadbać o jego nastawienie ideologiczne już w przedszkolu, w szkole uczyć go nie tylko tego, czego uczyły dawne szkoły, ale także wyrabiać nawyki dotyczące najintymniejszych sfer ludzkiego życia. W czasie aktywności zawodowej państwo reguluje stosunki na linii pracodawca-pracownik, a często samo jest pracodawcą. Emerytura jest świadczeniem wypłacanym przez państwowy fundusz, do którego przynależność jest najczęściej obowiązkowa. Należy też wspomnieć o setkach regulacji prawnych dotyczących budownictwa, handlu, rolnictwa, a także sfery codziennego zachowania.

Europejczycy wcześniej czy później zaczną uświadamiać sobie niewydolność systemu. Będą uświadamiać sobie zarówno upośledzenie moralno-religijne społeczeństwa, jak i przerost kontroli administracyjnej. Społeczeństwa, podobnie jak rzeki wpuszczone w zbyt wąskie koryto, zaczną się burzyć i rozlewać na boki. W tej sytuacji, obywatele państw Europy będą szukali propozycji ideowych, które przyniosłyby im odpowiedź na tę sytuację.

Wydawać by się mogło, że w takiej sytuacji możliwy byłby powrót do korzeni chrześcijańskich oraz do przywrócenia dawnych swobód. Jednak tak nie jest. W Europie Zachodniej religia chrześcijańska i tradycja są związane z myśleniem o wspólnocie państwowej, jako o regulatorze życia ludzkiego. Ludzie, którzy dostrzegają problem nadmiernej interwencji państwa, raczej zwrócą się w tej sytuacji do idei liberalnych, odrzucających jednocześnie tradycję. W ten sposób jedna z przyczyn uwiądu Europy pozostanie niezaleczona. Z drugiej strony, dla wielu doktryna kościołów chrześcijańskich została rozmyta tak dalece, że nie jest już ani propozycją wyjaśnienia świata, ani propozycją sposobu życia. Dla takich ludzi lepszą opcją może być islam. Już teraz zdarzają się liczne konwersje do tego wyznania i to czasem nawet wśród dawnych przedstawicieli skrajnej lewicy (!). Ta religia zaś nie jest bynajmniej sojusznikiem wolności. Przeciwnie – na miejsce regulacji wprowadzanych pod dyktando ideologii oświeceniowych, wprowadziłaby swoje – może wypływające z lepszych przesłanek moralnych, ale przecież także uciążliwe i z punktu widzenia chrześcijan bezsensowne.

Rozwiązaniem tej kwadratury koła może być właśnie propozycja ideowa z Polski – nazwana tu nieco hasłowo sarmatyzmem.

Sarmatyzm – to jest to

Tradycja sarmacka jest tym, co wyróżnia Polskę na tle Europy. Dla człowieka Zachodu, tradycja i konserwatyzm kojarzą się z gorsetem sztywnych nakazów i zakazów, z kontrolą wspólnoty nad jednostką. U nas jest inaczej. Sarmatyzm to połączenie z jednej strony konserwatyzmu i tradycji z postulatami liberalnymi – wolnością osobistą, ograniczeniem władzy centralnej, samorządnością, sprzeciwem wobec zapędów absolutystycznych władzy. Mamy ciekawą ideę, która może być odpowiedzią na dzisiejsze czasy. Z jednej strony sarmatyzm to perspektywa odwołująca się jak najbardziej do religijności. Nie unieważnia moralnego aspektu działalności człowieka. Z drugiej jego aspekt liberalny pozwala na przeciwstawienie się zapędom absolutystycznym dzisiejszych państw.

Czy taka idea może być atrakcyjna dla zagranicy? Moim zdaniem tak. Wnoszę to na podstawie obserwacji własnych znajomych z Zachodu, którzy przyjeżdżają do Polski. To, co się im u nas podoba, to właśnie swoboda dysponowania swoim mieniem. Hasło „Polak na zagrodzie równy wojewodzie” na pewno przypadłoby im do gustu. Na portalu Wirtualna Polska prezentowane są wypowiedzi obcokrajowców, głównie studentów odwiedzających Polskę. Symptomatyczne, że jeśli ktoś przybędzie do Polski z jednego z wyregulowanych pod linijkę krajów skandynawskich, to jest zachwycony panującą w Polsce wolnością dotyczącą spraw zupełnie dla nas oczywistych: otwartych do późna sklepów, alkoholu, który można kupić w dowolnej porze dnia i nocy, możliwości zakupu jedzenia domowej produkcji i tym podobnych. Moi znajomi z Niemiec byli zaskoczeni i zdziwieni naturalnością, z jaką na podwórku rozpaliliśmy ognisko i piekliśmy kiełbaski. Przyjaciel z Essen (rodowity Niemiec ożeniony z Polką) tłumaczył mi, że u nich, w Nadrenii, byłoby to niemożliwe. Po pierwsze, to nawet nikomu by to nie przyszło do głowy! Po drugie, gdyby ktoś tak zrobił, to wszyscy sąsiedzi od razu zadzwoniliby po straż pożarną. Straż by natychmiast otwarty ogień ugasiła. Po trzecie, ktoś taki dostałby zaraz wysoki mandat.

Mój przyjaciel oczywiście nie zdaje sobie sprawy, że wiele z wolności, którymi cieszymy się w Polsce, wynika z niedowładu państwa. Sprawne wlepienie mandatu za zrobienie czegoś na własnej działce jest dosyć rzadkim przypadkiem. W Niemczech egzekucja prawa jest znacznie lepsza, ale akurat w tym wypadku trzeba to uznać za ciemną stronę praworządności. Być może ten polski niedowład państwa wynika z tego, że obywatele łącznie z policjantami nie podzielają idei, które stały za wprowadzeniem praw zakazujących tego czy owego. Policjant, który sam przekracza prędkość samochodem albo nie zapina pasa bezpieczeństwa, nie ma wewnętrznego przekonania co do tego, że to faktycznie łamanie prawa. W takiej sytuacji trudno mu ścigać za to obywatela, który nieraz widział go popełniającego to samo wykroczenie. Tak czy inaczej, warto zdać sobie sprawę, że w życiu codziennym cieszymy się większym zakresem wolności niż mieszkańcy Zachodu, szczególnie dawnych krajów protestanckich.

Czekając na religijny przełom

Pozostaje kwestia drugiego wymiaru sarmatyzmu – obyczajowego konserwatyzmu i przywiązania do religii. Sądzę, że pora na restaurację katolicyzmu czy chrześcijaństwa w Europie jeszcze nie nadeszła. Problemy wynikające z religijnej pustki jeszcze nie pokazały się z wystarczającą ostrością. Aby to się stało, musi wyrosnąć pokolenie Europejczyków religii pozbawione. Pokolenie to musi poczuć zazdrość wobec przybyszy z Azji czy Afryki, że mają duchowe przewodnictwo pozbawiające ich wątpliwości co do tego, co jest w życiu istotne. Młodzi Europejczycy poczują podobną potrzebę także u siebie. Część przejdzie na islam, ale część będzie chciała czegoś swojego, będzie chciała powrotu do korzeni. Wtedy nadejdzie czas na rekonkwistę i depozyt wiary oraz religijności – innej niż azjatycka czy afrykańska – może być na wagę złota. Jednak już teraz polskie tradycje i polski sposób życia wydają się obcokrajowcom atrakcyjne. Czytając album „Swego nie znacie” Judyty Fibiger, odkrywamy, że dla wielu obcokrajowców szczególnie cenne w Polsce są tradycyjne zachowania związane z życiem rodzinnym, które na Zachodzie przetrwały szczątkowo. W Polsce wciąż rodzina znaczy bardzo wiele, w pielęgnowanie rodzinnych kontaktów wkładamy wiele energii.

Myślę, że ta specyficznie polska mieszanka: połączenie dążenia do osobistej wolności, do powstrzymania wszechogarniającej ofensywy państwa w nasze życie prywatne, z nastawieniem tradycyjnym do rodziny, do powinności życiowych, jest najbardziej cenną rzeczą, jaką możemy Europie zaoferować. Myślę, że po epoce wiary w postęp musi nastąpić odbicie nastrojów w drugą stronę i poszukiwanie oparcia w przeszłości. W przypadku Europy może to oznaczać powrót do ścisłej kontroli nad ludźmi tylko w kostiumie innej ideologii. Sarmatyzm daje możliwość sięgnięcia do przeszłości, oparcia się na tradycji, ale jednocześnie możliwość powrotu do idei wolności osobistej. I tak właśnie widzę nasze posłannictwo w Europie – pokazać alternatywę jednocześnie wolnościową i zakorzenioną w tradycji.

----------

1Stanisław Smolka „Wstępny wykład przy objęciu katedry historii polskiej na Uniwersytecie Jagiellońskim”, „Czas”, nr. 242-4 , Kraków 1883.

2Stanisław Smolka „Wstępny wykład przy objęciu katedry historii polskiej na Uniwersytecie Jagiellońskim”, „Czas”, nr. 242-4 , Kraków 1883.

Michał Janik

-------

Tekst ukazał się w czerwcowym numerze „Gońca Wolności”.

www.koliber.org Stowarzyszenie KoLiber to ogólnopolska organizacja łącząca ludzi o poglądach konserwatywnych oraz wolnorynkowych. Posiadamy ponad 20 oddziałów w miastach całej Polski. Konserwatyści, liberałowie, libertarianie, wolnościowcy, monarchiści, minarchiści, anarchokapitaliści, antykomuniści. Licealiści, studenci i przedsiębiorcy - młode pokolenie, któremu bliskie są wartości takie jak: ochrona własności, wolność gospodarcza, rozwój samorządności, szacunek dla historii i tradycji oraz silne i bezpieczne państwo. W naszej działalności dążymy do: I Realizacji idei wolnego społeczeństwa. II Całkowitego poddania gospodarki mechanizmom rynkowym. III Obrony suwerenności państwowej. IV Stworzenia "silnego państwa minimum" opartego na rządach Prawa. V Rozwoju samorządności. VI Poszanowania tradycji i historii. VII Uznania szczególnej roli Rodziny Działając w KoLibrze pragniemy zarazem inspirująco i twórczo wykorzystać spędzany wspólnie czas. Pole naszej działalności jest niezwykle szerokie: od tak poważnych przedsięwzięć jak międzynarodowe konferencje, obozy naukowe, panele dyskusyjne poprzez uliczne manifestacje aż po nieformalne spotkania, imprezy integracyjne oraz pikniki. Różnorodność nurtów sprawia, że są wśród nas ludzie o różnych poglądach. I właśnie to jest naszą siłą. Nie zawsze się zgadzamy, ale to jedyne takie miejsce na polskiej scenie politycznej, gdzie prawica potrafi rozmawiać i wypracowywać kompromisy. Poszczególne teksty zamieszczane na blogu nie są oficjalnym stanowiskiem Stowarzyszenia.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka