strof strof
626
BLOG

Scena

strof strof Rozmaitości Obserwuj notkę 18

 

Niewiele mogę o niej powiedzieć. Nie wiem nawet, jak właściwie wyglądała. Miała może dwadzieścia pięć lat i trzymała w dłoni biały prostokąt, który mógł, ale wcale nie musiał być fotografią. Jeśli był – skąd miałbym wiedzieć, co przedstawiał?
Pewne jest tylko to, że zanim ruszyłem na zielonym świetle, poganiany klaksonem, dojrzałem, jak wolną ręką ociera twarz. Łzę? Kroplę potu? Uliczny kurz?

Nigdy się tego nie dowiem.
A teraz myślę o niej, choć to już nie jest ona, wchodzę do jej mieszkania, choć pewnie to, co widzę, nie należy do niej… Zapisuję jej historię, która się nie wydarzyła, ale w której ona uczestniczy… Jestem kłamcą, ale tylko tak mogę ją poznać i zatrzymać.

 

Scena


Gdy światła sypki szelest
włosy jej odgarniał,
kot się przekradał właśnie ze snu w słoneczniki.
Wstała. Tuż za oknem
płonęła latarnia:
pulsująca kropla wczorajszej muzyki.

Odsłoniła obraz,
plamiąc ręce. Farba
nie wyschła do końca. Patrzyła na linie
ukochanej twarzy,
po czym dłonią starła
jednym ruchem łzę swą, drugim jego imię.

strof
O mnie strof

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (18)

Inne tematy w dziale Rozmaitości