Dotarliśmy do granic,
podróż nie trwała zbyt długo,
przycięta do rozmiarów
gry w orła i reszkę:
zły szeląg pokolenia
rzucony był
na wiatr
ani zimny, ani gorący.
Nikt się nie sparzy:
nie ma łez,
które dawniej piekły,
kładły pieczęć
na pucułowatych policzkach wstydu.
Mogło być znacznie gorzej:
bydlęce wagony
mogli zwać bydlęcymi, lecz
kultura zobowiązuje
(do dziś jedziemy
unurzani
w pluszach przywidzeń).
Semafor ciszy
wskazywał jedynie słuszną drogę.
Od początku
było
po krzyku.
Mogło być
o wiele gorzej, tymczasem
nasz srebrnik
jest wymienialny
na jedną półprawdę
i całe kłamstwo.
Dotarliśmy
do granic.
Jeszcze tylko
kontrola celna
jak zawsze.
Inne tematy w dziale Rozmaitości