strof strof
2143
BLOG

Zimowe espresso

strof strof Rozmaitości Obserwuj notkę 92

 

Dzień. Miesiąc. Rok. Wszystko dobiegało kresu.
Resztki marzeń w żyłach żywiło espresso.

Bar obskurny, lecz w takich najlepiej je parzą.
W mieście jak po zarazie. Zima z pustą twarzą.

Barman, nieco znudzony, przerzucał gazetę.
W papier czas owinięty taką ma zaletę,

że go możesz oprawić i wstawić w gablotę.
Potem patrzeć. (Lecz jeśli – wyrzuć słowo „potem”).

Gdyby ktoś zechciał słuchać – możesz pleść androny
o światach równoległych, o światach minionych.

Gruba porcelana miło grzeje dłonie.
Wzrok masz dość bezmyślny, choć myślisz znów o niej.

I żałujesz, że o was w gazetach ni słówka.
Mógłbyś wyciąć notatkę. Poszperać w nagłówkach.

Lecz jej i w ten sposób zatrzymać nie zdołasz.
Ktoś nagle drzwi otworzył. Chłód przeszedł po stołach.

Mrok za barem zacisnął powieki ekspresom.
Późno. Czas wychodzić. Noc nie ma adresu.

strof
O mnie strof

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (92)

Inne tematy w dziale Rozmaitości