W Warszawie, w naprawdę mroźny sobotni wieczór, w klubie P&RL przy Górczewskiej zagrał dr Hackenbush. Wypasiona impra!
Legendy nie umierają. Tak było i tym razem. Choć ze starego dr Huckenbusha został tylko 'Zmora' Rdułtowski - to wraz z nim i dwoma kolesiami - śpiewa się kawałki równie fajnie, jak 25 lat temu.
Muzyka na koncercie nie przeszkadzała. Ani wokal-:)
Trochę piwa i 'Mięgwa', 'Rycho', 'Kosa' i wiele innych kawałków wyrykiwało pewnie ze stu fanów. Przekrój wieku: od ludzi po 50-tce, aż po małolatów (pogowali sobie pod sceną). Nawet kobiety były-;)
Zajebioza.
Wiosną będzie jeszcze lepiej.