Tomasz Sulima Tomasz Sulima
11440
BLOG

Danuta Siedzikówna "Inka" nie powinna być patronką szkół

Tomasz Sulima Tomasz Sulima Społeczeństwo Obserwuj notkę 4

Mam propozycję. Powściągnijmy na chwilę emocje. Ja rozumiem, że kilka ostatnich lat polityki historycznej zbudowanej na antykomuniźmie uczyniła z Żołnierzy Wyklętych dla wielu z państwa świętość, a dyskusję w temacie niektórzy będą uważać za bluźnierstwo. Danuta Siedzikówna "Inka" powinna zostać historycznie w pełni zrehabilitowała. Mam jednak spore wątpliwości jeśli chodzi o gloryfikowanie Niezłomnych. Na przykładzie "Inki" wyjaśnię dlaczego.

Dużo się mówi o Żołnierzach Wyklętych, stali się oni już elementem popkulturowym. Buduje się wokół nich mitologię. Ale gdy spytamy kim właściwie byli poza odpowiedzią "bohaterami, którzy walczyli z sowieckim okupantem" i podania kilka nazwisk czy pseudonimów nie wiele więcej wiemy. Nigdy nie było jednej organizacji Niezłomnych, to były frakcje. Początkowo różniące się dość istotnie. Wystarczy wspomnieć Narodowe Zjedoczenie Wojskowe, Narodowe Siły Zbrojne czy Wolność i Niezawisłość. Dwie pierwsze organizacje odwoływały się do "narodowo-katolickiego oblicza Polski", ta ostatnia początkowo bliska była stronnictwu PSL oraz demokracji.

Pozwolą państwo, że wymienię główne cele programowe NSZ z "Deklaracji Narodowych Sił Zbrojnych" z lutego 1943: niepodległość kraju i odbudowa granic sprzed 1939, wzmocnienie pozycji prezydenta, wzmocnienie pozycju rodziny w społeczeństwie, edukacja oparta na katolickich zasadach etycznych, utworzenie tzw. Katolickiego Państwa Polskiego, armii narodowej do obrony wspólnoty narodowej przed totalitaryzmami niemieckim i sowieckim i katolickiego państwa wyznaniowego.

W dużym skrócie, gdyby Niezłomnym udało się pokonać sowietów, z Polską musieliby się pożegnać Ukraińcy, Białorusini, Żydzi, a nawet Tatarzy. Chyba, że łaskawie zostaliby zmuszeni do całkowitej katolicyzacji i polonizacji. Ten model stoi w całkowitej sprzeczności z historią Rzeczypospolitej, opartej o daleko posuniętą tolerancję i wielokulturowość. Polskę monoetniczną, wyzutą z elementów kultury i krajobrazu z niepolskości i niekatolickości, reprezentowali żołnierze głównie NSZ, w dużej mierze NZW i w mniejszej WiN.

Przejdźmy do "Inki". Nie są mi znane osobiste przewiny tej 17-latki, która oddała życie za wolną Polskę. Wielu z państwa chce, by została patronką szkół, moralnym wzorcem dla młodzieży, bo tego wymaga polityka historyczna. Siedzikówna na początku czerwca 1945 roku została aresztowana przez NKWD. Nie dotarła na miejsce, ponieważ została uwolniona przez oddział Stanisława Wołoncieja "Konusa". 6 czerwca wstąpiła w jego szeregi. Oddział ten 12 dni później pod osłoną nocy napadł na mieszkańców polsko-białorusko-żydowskiego miasteczka Narewka. Żołnierze napadli na białoruskich mieszkańców rabując żywność i wódkę przygotowaną na wesele rodziny Skiepków. Zamordowano (bądź jak państwo wolą - zlikwidowano) ppor. Władysława Trusiewicza wyprowadzając go do lasu, a jego 60-letnią matkę ciężko pobito. Być może opatrywała ją właśnie "Inka".

Po co była żołnierzom wódka pisać nie muszę. Oddziały Niezłomnych nie chciały Białorusinów w wolnej Polsce. Bo byli "politycznie niepewni", bo ich ziemię mogliby użytkować Polacy, w końcu to był kraj Polaków. Dlatego po rajdach po białoruskich wsiach oddziały zostawiały kartki z napisem "macie tydzień na spakowane się i wyjazd z kraju". To oczywiste, że wódkę zrabowano rodzinie białoruskiej. To było celowe działanie by zniechęcić Białorusinów do pozostania na swojej ziemi. W efekcie spowodowało to efekt sprzyjania komunistom, część białoruskich chłopów szła do partii, bo chciała w końcu elementarnej sprawiedliwości.

Czego uczy Danuta Siedzikówna "Inka" jako patronka szkoły? Tego, że warto oddać życie za Polskę "tylko dla Polaków", bo to patriotyzm. Tego, żeby na polu walki opatrywać nawet swoich wrogów - Białorusinów, którzy nie byli mile widziani w Polsce przez jej towarzyszy broni. Tego, że mniejszości narodowe są niebezpieczne i - zgodnie z tezami red. Dominka Zdorta na temat Tatarów - dla bezpieczeństwa można je deportować. "Inka" uczy tego, że w "walce z sowieckim okupantem" narodowy szowinizm jest dozwolony i przez historię będzie wybaczony.

Nie oddam dzieci do szkoły, której patronować będzie "Inka" ani nikt z grona Żołnierzy Wyklętych. Nie podzielam ich wizji Polski, ich politycznych poglądów, nie podzielam ich metod walki z okupantem, której kosztem jest cierpienie współobywateli innej narodowości i wyznania. Czy fakt tak obszernego włączenia Niezłomnych do polityki historycznej oznacza odejście od tradycji I Rzeczypospolitej, tolerancji i idei wielokulturowości? Obawiam się, że dekomunizacja na naszych oczach wylewa dziecko z kąpielą.

Postanowiłem pisać o Żołnierzach Wyklętych. Nie o micie podtrzymywanym dziś przez większość środowisk i mediów. Chcę pisać o niewinnych ofiarach Niezłomnych, ponieważ nikt się za nimi nie wstawia. Również dlatego, że radni miasta Bielsk Podlaski w 2002 roku ufundowali pomnik na grobie niewinnych ofiar 3. Wileńskiej Brygady NZW. Zapraszam do merytorycznej dyskusji i bez osobistych wycieczek pod moim adresem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo