W dzisiejszej sytuacji kilka słów należy, jak sądzę, poświęcić osobie byłej kanclerz Angeli Merkel. Otóż, trzeba to powiedzieć głośno i wyraźnie. Za obecne położenie Ukrainy odpowiada osobiście Angela Merkel. Za ukraińskie ofiary, te które już zginęły z rosyjskich rąk i te, które zginą w przyszłości odpowiedzialność polityczną i moralną ponosi Frau Merkel. Ona ma już ukraińską krew na rękach. I jakby swych rąk nie myła, ta krew już pozostanie.
Nikt tak jak ona, nie przyczynił się do utuczenia i rozbestwienia putinowskiej bandy. To niemieckie pieniądze i niemiecki parasol ochronny uzbroił i ochraniał politycznie kremlowskich bandytów.
Nie jest dla mnie istotne, czy Merkel w swym- niestety wieloletnim - postępowaniu kierowała się "czysto niemieckim interesem", czy też wynikało to z jej naiwności i słabości intelektualnej. Ignorancja i lekkomyślność nie są okolicznościami łagodzącymi. Wręcz przeciwnie - stanowią przesłanki do wymierzenia politykowi surowszej oceny.
Nie wiem jaką politykę będzie prowadził obecny rząd niemiecki. To się wkrótce okaże. Nie mam w tym względzie optymistycznych oczekiwań. Chyba, że za takowe uznać, iż spodziewam się, że gorzej - niż za rządów Merkel - już nie będzie. Co jednak nie oznacza, że będzie dobrze.
Trzeba więc naszym "niemieckim przyjaciołom" mówić wprost: macie na swym sumieniu nowe w tym stuleciu, ukraińskie ofiary. Wasza retoryka o moralnej odpowiedzialności za rosyjskie ofiary z czasów II WŚ, każąca wam odmówić pomocy wojskowej Ukrainie, to ordynarne, bezczelne kłamstwo i hucpa. No chyba, że Niemcy dokonały rewizji swej starej teorii rasowej i Rosjanie w niej awansowali do kategorii ludzi a Ukraińcy pozostali w dawnej grupie "słowiańskich podludzi". Wtedy moralny rachunek Niemców ma sens. Ale tylko dla nich. Za to też odpowiada co najmniej moralnie Frau Merkel.