Przez kilka miesięcy czytając światową prasę poszukiwałem odpowiedzi na jedno pytanie. Dlaczego pani kanclerz Merkel postanowiła zmusić kraje UE do przyjęcia stałego mechanizmu absorpcji wielkich rzesz imigrantów muzułmańskich?
Znalazłem jeden powód przytaczany przez apolegetów decyzji niemieckiego rządu. Otóż twierdzą oni, że stanowi ona akt wielkoduszności i miłosierdzia, u podstaw którego leży niemieckie poczucie historycznych win. Nie poddaję w wątpliwość dobrych chęci pani Merkel. Byłoby to nieeleganckie i nieuczciwe. Nie czytam w jej myślach więc nie wiem. Zakładam, iż miała dobre chęci, jak chcą tego jej zwolennicy. Tyle tylko, że dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. Dla każdego poważnego polityka stanowią punkt wyjścia, a nie koniec analizy, prowadzącej do wykucia decyzji. W swych rozważaniach pomijam kwestie prawne, tzn. czy stanowisko niemieckiego rządu jest zgodne z niemieckim i europejskim prawem. Pomijam też teorie spiskowe i aspekt psychologiczny. Nie mam pojecia czy kanclerz Merkel postanowiła postawić sobie pomnik swej wielkoduszności, otrzymać Pokojową Nagrodę Nobla, czy też jej ego wybrało się w kosmiczną podróż. Nie mam o tym pojęcia tak jak i Ty łaskawy czytelniku. Nic nie wiemy o spiskach bo w nich nie uczestniczymy. Zostawmy więc to poza marginesem tej notki. Co wiemy? Co możemy założyć, że wiedziała również Angela Merkel rozważając swą decyzję. Nie jest przecież od nas mniej rozgarnięta i gorzej poinformowana, więc musiała wiedzieć conajmniej tyle co my. Nieprawdaż? Jeśli wiedziała coś istotnie więcej, to nie raczyła nas o tym poinformować. A co wiemy my o konsekwencjach jej decyzji? Po pierwsze, że musiała spotkać się ze sprzeciwem znacznych części społeczeństw w wielu krajach UE. Po drugie, że nie rozwiąże problemu ani uchodżców ani imigrantów, bo zachecając do migracji zwiększy problem w państwach gotowych ich przyjąć a nie rozwiąże powodów migracji. Po trzecie, że ogromne fale migrantów stworzą problemy, które nie tylko wyczerpią materialne mozliwości ich absorpcji, ale również spowodują reakcję niechęci, co niezwykle utrudni, by nie powiedzieć uniemożliwi jakąkolwiek asymilację. Kto z nas tego nie wiedział? Gdzie tu można było sie pomylić? Problemy z asymilacją muzułmańskich imigrantów są znane w Europie od wielu lat. To wie nawet pobieżny czytelnik gazet, a co dopiero niemiecki rząd. Multiplikacja tych problemów przy ogromnej fali napływowej, to banalny wniosek. Banalny ale, prawdziwy. Innymi słowy musiała założyć, że gotuje Niemcom i UE kolejny, potężny problem. Cui bono? Na pewno nie UE, poglębiając jej stan kryzysowy. Również nie imigrantom, bo tym wyrządziła klasyczną niedwiedzią przysługę.
Zakładając, że pani Merkel popełniła błąd ogłaszając swą decyzję, to jako poważny polityk można by oczekiwać, że się opamięta i z niego szybko wycofa. Nic takiego jak dotąd sie nie stało. Brnie dalej. Upór zadufanej w sobie pani kanclerz? A jej najbliższe otoczenie? Też tego nie widzi? Próbuje może jej się pozbyć w dworskiej intrydze? Nie wiem. Wnioski jakie można wszakże wyciągnąć są oczywiste i bardziej niż zatrważające. Jesteśmy świadkami całkowitego braku odpowiedzialności przywódców Niemiec i UE przy podejmowaniu kolosalnych w skutkach decyzji. Niemożności sformułowania racjonalnej korekty błędnej polityki. Paraliżu umysłowego i moralnego mediów. Dyskuja publiczna toczy się na infantylnym poziomie wymiany epitetów. Kto przeciw ten rasista, kto za, ten postępowy. Kto za, ten zidiociały lewak, kto przeciw, ten ....mędrzec. Czy przesadzam? Nie sadzę. Czy rozwiązujemy jakikolwiek problem w Syrii, Iraku, Afganistanie? Wolne żarty. Czy niemieckie poczucie winy za historyczne zbrodnie dotyczy losu np. Ukraińców? Nie zauważyłem. Tak można wyliczać bardzo długo....
Jeśli skutkiem polityki rządu Niemiec będzie np. zwycięstwo Frontu Narodowego we Francji, to ja się nie zdziwię. Po Uni Europejskiej zostanie wtedy wspomnienie, a my wszyscy drogo za to zapłacimy. Tak się może skończyć polityka dobrych chęci, prowadząca prosto na piekielny bruk. Obym się mylił.
Inne tematy w dziale Polityka