W ostatnim czasie w Sejmie doszło do skandalicznego głosowania, w którym stwierdzono, iż nie należy odrzucić projektu uchwały autorstwa Twojego Ruchu w sprawie powołania komisji śledczej ds. likwidacji WSI. Jest to zielone światło dla ponownego odrodzenia tejże niezwykle brutalnej, krwawej i przede wszystkim obcej instytucji. Co to były za służby? Kto nimi sterował? Dlaczego w ogóle podjęto się ich likwidacji? Przede wszystkim, co należy podkreślić – takiej próby nie podjął się żaden inny polityk po 1989 r. oprócz Antoniego Macierewicza, który zrealizował postulat tzw. „paktu stabilizacyjnego”, przyjętego w lutym 2006 (podpisanego przez Jarosława Kaczyńskiego, Romana Giertycha i Andrzeja Leppera). Kolejną, bardzo istotną kwestią jest to, że Polacy mają niestety znikomą wiedzę w tej sprawie. Dają się nabierać na prymitywną propagandę, którymi karmią media głównego nurtu, zupełnie nie zwracając uwagi, o co właściwie chodzi. Czas odpowiedzieć na powyższe pytania i obalić pewne mity.
Oficjalna data powstania WSI przypada na rok 1991. W tym momencie przeciętny obywatel może powiedzieć – „co ma to wspólnego w takim razie z rzekomym komunistycznym powiązaniem? Chyba jednak warto zaufać panu Rozenkowi z Twojego Ruchu”. Nic bardziej mylnego. Oddajmy głos w tej sprawie wybitnemu specjaliście historii stalinizmu – Tadeuszowi M. Płużańskiemu:
„Ten wojskowy kontrwywiad istniał – pod różnymi nazwami – nieprzerwanie od 63 lat. Ich genezy należy szukać w stalinowskim ZSRS. W maju 1943 r. razem z formowaniem 1 Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki, powstały zalążki Oddziału II Sztabu Generalnego LWP – czyli wojskowego wywiadu, oraz Informacji Wojskowej (pełna nazwa: Główny Zarząd Informacji WP), czyli wojskowego kontrwywiadu – nazywanego również wojskową bezpieką. Jeszcze w PRL–u – na fali „odwilży” – z rozwiązanego Oddziału II Sztabu Generalnego powołano Zarząd II Sztabu Generalnego, a z Głównego Zarządu Informacji – Wojskową Służbę Wewnętrzną – poprzedniczkę Wojskowych Służb Informacyjnych. Zadaniem obu tych służb – w największym skrócie – była ochrona „ludowej władzy” i walka z „reakcją”. Szczególnie wyróżniała się w tym Informacja Wojskowa, uznana za najbardziej krwawą instytucję stalinowskiej Polski, gorszą nawet od cywilnej bezpieki, czyli cieszącego się wyjątkowo złą sławą Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego.”
Polska od 1944/1945 była pod całkowitą sowiecką okupacją. Absolutnie nie możemy tutaj mówić o jakiejkolwiek suwerenności. Zwróćmy uwagę, że wszelkie stanowiska tych wojskowych służb były zajmowane przez wschodnich (nie tylko ZSRR) i radzieckich agentów np. przez płk. Dymitra Wozniesieńskiego, płk. Antoniego Skulbaszewskiego. Wielu z nich w trakcie swojej działalności informacyjnej zmieniło nazwiska na polsko – brzmiące np. prokurator wojskowy Helena Wolińska pierwotnie nazywała się Fajga Mindla Danielak; Henryk Podlaski – Hersz Podlaski; Maria Gurowska – Maria Sand; Władysław Litmanowicz – Abram Wolf itd. Dlatego tym bardziej należy wspomnieć, jak wyglądało śledztwo „pod skrzydłami” tej brutalnej machiny zabijania, gdzie zginął m.in. jeden z najwybitniejszych polskich bohaterów, były dowódca Kedywu – August Emil Fieldorf.
Przeciętne śledztwo, jakie toczyło się przeciwko polskim bohaterom, którzy w czasie II wojny światowej wyróżnili się szczególną odwagą i zasługą dla ojczyzny, wyglądało okrutnie (przeważnie zatrzymywano ich pod pretekstem szpiegostwa na rzecz obcego państwa). Stosowano tortury fizyczne i psychiczne. W kwestii tortur fizycznych, bito ich np. metalowymi przedmiotami, prętami, czy gumami. Przypalano ich zapalniczką (różne części ciała), sadzano na nodze odwróconego stołka, wyrywano włosy oraz paznokcie. Natomiast tortury psychiczne to przede wszystkim: szantaż członków rodziny, iż zostaną np. aresztowani lub zabici. Żona Juliusza Sobolewskiego (dowódcy AK -owskiego batalionu Odwet skazanego na karę śmierci) starając się o ułaskawienie męża, tak oto relacjonuje spotkanie z prokuratorem wojskowym Heleną Wolińską:
„(…) Ciągle mówiła – śledztwo w toku. Nie wzruszyły jej moje słowa, nawet nie raczyła na mnie spojrzeć. Wyrzuciła mnie z gabinetu, twierdząc, że jest to najgorszy dzień w jej życiu, bo umarł Józef Stalin”.
Tak właśnie wyglądało „życie” wojskowego „wymiaru sprawiedliwości”. A więc, nie dajcie się nabrać, iż były to instytucje, które działały w polskim interesie. Działały tylko i wyłącznie w interesie sowieckim, a słowo „polskie” – było tylko na papierze.
Pragnę przytoczyć jeszcze jeden fragment wypowiedzi Tadeusza M. Płużańskiego z mojego wywiadu, który przeprowadziłem kilka miesięcy temu:
„Stalinowska prokurator Helena Wolińska, odpowiedzialna za prześladowanie wielu polskich patriotów, m. in. gen. Augusta Emila Fieldorfa „Nila” była ścigana w III RP za komunistyczne zbrodnie tak, żeby nic z tego nie wyszło, żeby nic złego się jej nie stało, żeby przed sądem nie stanęła. Był wniosek o ekstradycję Wolińskiej, nawet kilka wniosków, bo trzeba było je ciągle poprawiać, ponieważ tak niedbale zostały przygotowane. Ale co tu się dziwić, skoro za tymi sprawami stali ministrowie Hanna Suchocka czy Bronisław Geremek. Prof. Geremek pochodził z tego samego środowiska, co Wolińska-Brus i jej mąż Włodzimierz Brus, politruk Ludowego Wojska Polskiego, potem marksistowski ekonomista, odpowiedzialny za rugowanie z uczelni polskiej przedwojennej inteligencji. Mam wrażenie, że ściganie Wolińskiej w Wlk. Brytanii, Michnika w Szwecji, czy innego stalinowskiego oprawcy – Salomona Morela w Izraelu było robione tylko po to, żeby uspokoić opinię publiczną. Aby włodarze III RP mogli powiedzieć: przecież rozliczamy zło komunizmu.”
Jak można zauważyć, kontrwywiad wojskowy ciągle ewoluował, ale metody działania absolutnie się nie zmieniały do czasów późniejszych. „Gospodarz” nie zmienił się nawet po 1991 r. W sporządzonym w raporcie (przyp. „Raport o działaniach żołnierzy i pracowników WSI”) w wyniku prac komisji weryfikacyjnej, której przewodniczył Antoni Macierewicz WSI postawiono szereg zarzutów m.in. dot. zaniechań kontrwywiadowczych względem radzieckich, a później rosyjskich służb specjalnych; inwigilacji środowisk politycznych; współpracy z byłymi funkcjonariuszami Służb Bezpieczeństwa; ingerencji w rynek paliwowo – energetyczny (udział w „mafii paliwowej); nielegalnego handlu bronią; nielegalnego źródła finansowania (przejmowanie majątków zmarłych Polaków za granicą, sprzedaż broni terrorystom arabskim i afera FOZZ). W sprawie ostatniej afery(czyt. FOZZ) warto zacytować słynne słowa Michała Falzmanna, który jakiś czas później po tych słowach, zmarł na zawał serca osieracając pięcioro dzieci:
„Sieć władzy w Polsce zaczyna się w Moskwie. Tam są komputery i ludzie na bieżąco analizujący to, co się dzieje tutaj, tam są przygotowane i uchwalane decyzje(tak, tak uchwalane) decyzje. W Polsce znajduje się tylko aparat wykonawczy. Obejmuje on swym zasięgiem całość życia społeczno – gospodarczego”.
Pragnę dodać, że w związku z tą aferą jest jeszcze wiele innych niewyjaśnionych okoliczności, które doprowadziły do tajemniczych zgonów.
Jakimś dziwnym trafem tematyka rzekomego „przestępstwa” popełnionego przez Antoniego Macierewicza wróciła w momencie agresji rosyjskiej na Ukrainie. Jakimś dziwnym trafem dzieje się to właśnie dzisiaj. Widać wyraźnie, że przywódca Kremla ponownie chce odbudować upadłe imperium, co może być dla nas fatalne w skutkach. Nie jestem wróżką, ale jeżeli dalej będziemy tak postępować w dokonywanych wyborach politycznych, to w przyszłości może nam pozostać tylko jeden wielki płacz. Nasi sąsiedzi, zarówno z zachodu, jak i ze wschodu – od zawsze mieli instynkt imperialny, my nie możemy absolutnie tego lekceważyć. Przez 1000 lat, borykaliśmy się z tym problemem, dlaczego dzisiaj, miałoby być inaczej? Przed 1939 r. też nie wierzono w II wojnę światową. Nie możemy dopuścić do ponownego odrodzenia WSI. Gdyby tak się stało, to obecna częściowa niepodległość naszej ojczyzny ponownie zamieniłaby się w całkowitą wschodnią okupację(albo inaczej mówiąc: pozostałoby już tylko postawienie kropki nad „i”). My musimy od tego uciec, raz na zawsze.
Antoni Macierewicz jest Ojcem likwidacji „długiego ramienia Moskwy”, największego bastionu agentury rosyjskiej. Człowiek który w innym kraju byłby niekwestionowanym Bohaterem Narodowym i za życia stawiano by mu pomniki. Niestety, w wyniku niesłychanej niewiedzy społeczeństwa, dziś w Polsce uznawany jest za… oszołoma.
Od stycznia 2014 członek Prawa i Sprawiedliwości w powiecie piaseczyńskim, Forum Młodych PiS Warszawa, wiceprzewodniczący FM PiS powiatu piaseczyńskiego, oraz publicysta pikio.pl W polityce kieruję się pragmatyzmem. Staram się realistycznie oceniać rzeczywistość. Działanie musi być równe skuteczności. "Być zwyciężonym i nie ulec to zwycięstwo, zwyciężyć i spocząć na laurach to klęska" Mój fanpage na Facebook'u: https://www.facebook.com/swiegodzinski?ref=hl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura