M.R.
M.R.
-Magdalena- -Magdalena-
114
BLOG

„Psychoanaliza pół serio, czyli co Freud ma do związków i miłości.”

-Magdalena- -Magdalena- Społeczeństwo Obserwuj notkę 0


Dzisiejsze wspomnienie prowadzi mnie do dziewczyny, właściwie kobiety. Siedzi zapłakana na sofie, trochę sztywna i niepewna. Przyszła tu przecież w konkretnym, założonym przez siebie celu. Wypłakać, wyrzucić z siebie złość, odżałować, by móc w końcu poczuć ulgę! Początkowo nie może mówić. Żeby zacząć, bierze głęboki oddech. Mówi szeptem, bo słowa nie przechodzą przez ściśnięte gardło. Gdy robi przerwę, by zebrać myśli, ciszę przerywa tylko tykanie zegara.  

Pamiętam, jak opowiadała wcześniej o bliskiej jej osobie. Wtedy tembr jej głosu zmieniał się, stawał się nad wyraz miękki, jakby otulony uśmiechem. Dziś jest inaczej, mówi o przerwie, która tak niespodziewanie nastąpiła w kontaktach. Nie radzi sobie z tym, czuje się winna, rozpamiętuje. Zastanawia się, jaki popełniła błąd. Kiedy uspokaja się trochę, odsłania zarys sytuacji swojego rozmówcy, który dzieli się z nią złością i problemami wynikającymi z rzeczywistości zbudowanej na braku zaufania, niepewności wydarzeń, konflikcie.

Cisza między nimi oznacza koniec ich dialogu, ale przebiega mi myśl, zastanawiam się głośno, czemu jej rozmówca musiał się tak odciąć, czemu się nie pożegnał - regres zachowań? A ona nie ocenia, raczej zaprzecza, neguje  i jest przeraźliwie smutna. 

Nie bez powodu ten wstęp. Nie zajmuję się tu potwierdzoną żelazną logiką tezą, że ta konkretna relacja nie mogła być dwustronna.

Dlaczego niektóre relacje trwają, inne się budują mozolnie, jeszcze inne przerywa bieg zdarzeń i czas. Czy zastanowiło Was, choćby na chwilkę, dlaczego jedni osiągają stan szczęścia w nieporównywanie łatwiejszy sposób niż inni?   

Prawo do dążenia do szczęścia. Truizm, a jednak wpisywany do najważniejszych dokumentów państwowych, spełniający jedno z najważniejszych dążeń w życiu - bycia szczęśliwym. Rzecz o nadziei, ale też  przyszłości oczekiwanej. 

Przychodzą mi na myśl słowa Winston Churchilla "Sukces polega na przechodzeniu od porażki do porażki bez utraty entuzjazmu”. Choć może to być niezbyt trafny przykład z uwagi na fakt, że  Winston cierpiał na depresję. A może warto iść tym śladem…

Pojęcie mechanizmów obronnych weszło na stałe do kanonu psychoterapii i leczenia duszy, stało się od czasów Z. Freuda jednym z ważniejszych elementów psychoanalizy. Zostało zaakceptowane ze względu na znaczenie, jakie mają one w rozwoju jednostki do zrozumienia osobowości, do przystosowania. Mechanizmy obronne mogą być łatwo obserwowane w życiu codziennym i nie wymagają szczególnego, „procesu myślowego”, by być określanymi jako fenomen psychologiczny naszego funkcjonowania. 

 Czym więc są mechanizmy obronne? To działające automatycznie wzorce, które chronią nas przed niepokojem i przed świadomością tak zewnętrznych, jak i pochodzących z wewnątrz niebezpieczeństw lub czynników wywołujących stres. Oznacza metody radzenia sobie z wewnętrznymi konfliktami w celu ochrony osobowości, zmniejszenia lęku, frustracji i poczucia winy. Na ogół są nawykowe i nieuświadomione. 

 Z. Freud wyróżnił kilka mechanizmów obronnych, jako pierwszy w pracy „Neuropsychoza obrony” użył pojęcia „obrony”. Prawdopodobnie najmniejszą liczbę, wyróżniając tylko pięć stylów obronnych nakreślili D.Ihilevich i G. C.Gleser: agresja wobec obiektu (identyfikacja z agresorem, przemieszczenie), projekcja, odwoływanie się do zasad (intelektualizacja, izolacja, racjonalizacja), zwracanie się przeciwko sobie, odwrócenie (reakcja upozorowana, zaprzeczanie, negacja, wypieranie) D. Ihilevich, G.C. Gleser (1995), The Defense Mechanisms Inventory.

Interesujące z punktu widzenia przykładu są następujące, niekoniecznie w tej kolejności: 

Afiliacja – stawianie czoła konfliktom emocjonalnym oraz wewnętrznym lub zewnętrznym źródłom stresu, poprzez szukanie wsparcia u innych osób. Jeśli rozmówca bohaterki zwierzał się ze swoich problemów, przez co nie czuł się pozostawiony sam sobie ze swoim konfliktem; pozwalało mu to również uzyskać rady od osób, u których szuka wsparcia. Innymi słowy - dzieli się swoimi zmartwieniami. Co w sytuacji, gdy jeśli dzieli się z altruistką, jaką jest chyba nasza bohaterka? Przecież altruizm jest też mechanizmem obronnym – czy ona zajmie się potrzebami innych osób, żeby w ten sposób częściowo zaspokoić własne potrzeby? 

Brak kontaktu jest próbą tłumienia emocji, świadomym odłożeniem na jakiś czas myślenia o niepokojących problemach. Każde z nich jest dorosłe, uporają się z każdy z częścią tego doświadczenia. Być może ona coś stworzy, on zacznie uprawiać sport i będzie miała miejsce sublimacja – ukierunkowanie procesów obronnych na zachowania pozytywne.

Czy czas, kiedy słyszy się od nowo poznanej osoby pozytywne opinie o sobie był częścią jego szczerego niekłamanego zachwytu? Czy na wszelki wypadek nie powinni przewidzieć, że po okresie idealizacji równie pewne jest nastąpienie dewaluacji obrazu, czyli przypisywania wyolbrzymionych cech negatywnych. Czy kiedykolwiek takie doświadczenie było Waszym udziałem?

Może to skutek projekcji, gdy mylnie przypisuje się innym osobom własne myśli, uczucia lub impulsy, które są dla nas źródłem zagrożenia i których nie rozpoznajemy jako własne i skutecznie zaprzeczamy rzeczywistości. Przeniesienie ma miejsce, gdy na inną osobę przeniesione zostały negatywne uczucia skierowane pierwotnie ku innej osobie, bez świadomości faktu ich przeniesienia z jednej osoby na drugą.

 A kim My jesteśmy w tym opisie? Zapewnie po trosze Nim, po trosze Nią.

Zatem, czy źródło powodzenia i szczęścia niektórych ludzi leży w pogodzie ducha, wewnętrznej harmonii, umiejętności pracy nad sobą? W gotowości do przeżycia straty czy w gotowości do zmian?

Uśmiechnąwszy się, na koniec wracam się do jakże uroczej, depresyjnej sentencji "Sukces polega na przechodzeniu od porażki do porażki bez utraty entuzjazmu…”

 Dobrego dnia!

 M.R.


-Magdalena-
O mnie -Magdalena-

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo