syzyfoptymista syzyfoptymista
497
BLOG

Nepotyzm graniczący z absurdem (i nie tylko)

syzyfoptymista syzyfoptymista Rozmaitości Obserwuj notkę 19

Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że mówienie o niektórych aspektach naszego życia, nie spotyka się tu z większym zainteresowaniem. Jednak sprawa, którą chcę poruszyć, wcale nie jest  błaha, zwłaszcza, że sięga i tych wyższych i tych niższych szczebli w hierachii naszego życia społecznego, na które  w efekcie ma olbrzymi wpływ. Chodzi mi o zawarty w tytule notki – nepotyzm. Nepotyzm w  wymiarze, niespotykanym  nigdy wcześniej. Niespotykany za żadnych dotychczasowych rządów. Nie nazwany, bo nie było takiej potrzeby  – za komuny (nie ta skala). Za to dziś wszechobecny, szczególnie w sferze zatrudnienia. Wszyscy  wiemy aż za dobrze,z jak olbrzymim bezrobociem mamy dziś do czynienia. Znalezienie  pracy graniczy obecnie niemal z cudem. I nie mają tu znaczenia kwalifikacje kandydata, ilość fakultetów, doświadczenie, referencje itd. Liczy się jedno - znajomości, albo kolokwialnie mówiąc – plecy. I dzięki tym plecom przyjmowani są do pracy różni, mniejsi i więksi  dyletanci,  często z „dyplomami”, ale niekoniecznie odzwierciedlającymi stan ich wiedzy. Dzisiejsi absolwenci z dyplomami są często tylko ich posiadaczami, gorzej z posiadaną wiedzą, którą rzekomo te dyplomy powinny gwarantować. Nie jest żadną tajemnicą (a może jest, nie wiem), że wszystkie (jeżeli nie wszystkie, to większość) „konkursy”, szczególnie w administracji państwowej i samorządowej,  rozpisywane są pod konkretnych kandydatów. Co z tego, że na niby wolny etat zgłasza się 20-30 osób, gdy z góry wiadomo, kto będzie przyjęty. Biedni, naiwni ludzie składają swoje CV, przychodzą na rozmowy i nie zdają sobie sprawy, że biorą udział w gigantycznej mistyfikacji. Nie wiedzą, że „robią za tło”, tylko. Mówię o gigantycznej mistyfikacji, ponieważ skala tego zjawiska jest jak dotychczas, niespotykana. Tak naprawdę, to organizatorzy tych "spektakli" nawet nie udają. To znaczy przed kandydatami -  tak, ale przed pracownikami, nie są w stanie. Ale wiedzą, że są bezkarni, że nic im nie można zrobić, ani udowodnić. A, żeby czuć się jeszcze bezpieczniej, wymieniają kadrę  przy każdej nadarzającej się okazji, oczywiście na swoich i zaufanych. I tak rośnie nam administracja, która głównie generuje olbrzymie koszty, a wyróżnia się brakiem kompetencji, indolencją i jest niewydolna, często intelektualnie nie mówiąc już o fachowości. Nie można też pominąć faktu nie tylko obsadzania wolnych etatów, ale nierzadko tworzenia  etatów fikcyjnych, bo trzeba zatrudnić męża koleżanki, żonę kolegi, dzieci przyjaciół, samych przyjaciół, czasami rodzinę. Jak widać, w dalszym ciągu obowiązuje u nas  zasada promowania biernych, miernych ale wiernych. I tak wygląda nasza rzeczywistość. Jest to nasza europejskość, która w takim wydaniu kojarzy się wyłącznie z nędznym zaściankiem.

W walce z bezrobociem w naszym kraju, na  niewiele się zda otwieranie dostępu do niektórych zawodów. Nawet gdy korporacje będą musiały się otworzyć, to i tak w efekcie im przypadnie  większość uwolnionego rynku pracy, gdyż tworzą oni swojego rodzaju sieć, żeby nie powiedzieć sitwę. Sitwę, która ma wpływ na wiele obszarów naszego życia, w tym rynku pracy.  

Jak widać, począwszy od posad urzędniczych, a skończywszy na jeszcze nie otwartych zawodach opanowanych przez klany korporacyjne, nepotyzm jest tym czynnikiem,  który nie pozwala na normalne funkcjonowanie rynku pracy, a częściowo na walkę z bezrobociem. Bardzo źle się dzieje, że  w związku z niedopuszczeniem do zdrowej konkurencji na rynku pracy, przybywa nam coraz więcej  słabych merytorycznie,  niewykwalifikowanych należycie  kadr.

Są to spostrzeżenia człowieka, który jest biernym obserwatorem tych anomalii  i  osobą........ do  wymiany  przy  najbliższej  okazji.

 

 

Large Visitor Globe

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (19)

Inne tematy w dziale Rozmaitości