syzyfoptymista syzyfoptymista
251
BLOG

Mój mały bohater....

syzyfoptymista syzyfoptymista Rozmaitości Obserwuj notkę 2

10 kwietnia 2012 r. – druga rocznica tragedii smoleńskiej. Do autokaru wiozącego uczestników obchodów, w niedużej miejscowości, po drodze, wsiada 5-osobowa rodzina. Dwoje młodych, tak  na oko, trzydziestokilkuletnich ludzi z trójką dzieci w wieku ok. 12, 8 i 4 lat. Muszę przyznać, że ich widok wzbudził niemałą konsternację wśród pasażerów. Biorąc pod uwagę  bezideowość współczesnego  pokolenia, ich  widok był rzeczywiście zaskakujący. Już na miejscu, w Warszawie, oczywiście drogi większości z nas, rozeszły się. Rodzinka, tak jak wielu z nas, poszła w swoją stronę. Zresztą trudno było trzymać się razem, w tak wielkim tłumie. Na Krakowskim Przedmieściu, gdzie wkrótce dotarliśmy, czuło się wyjątkową atmosferę. Tłumy ludzi z flagami i innymi patriotycznymi emblematami. Oczywiście biały namiot, gdzie  jak zwykle można było złożyć podpis pod jedną z petycji. Nie do przeoczenia oczywiście pokazy filmów drugiego obiegu oraz występy naszych bardów polskości. Wkrótce pierwsze, krótkie wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego, film „Córka” i coraz więcej płonących zniczy   i kwiatów przed Pałacem Prezydenckim. Później wieczorna msza św. w archikatedrze św. Jana  i oczekiwany Marsz Pamięci w którym uczestniczyło kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Atmosfera podniosła, ale i gorąca. Zwyczajowe skandowanie haseł, które są już powszechnie znane, ale zawsze  robią duże wrażenie, gdy wydobywają się z stek ludzkich gardeł.  To wszystko można poczuć tylko biorąc w tym bezpośredni udział. Kulminacja obchodów – jak zwykle porywające wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego, krótkie podziękowania Marty Kaczyńskiej, wystąpienie Ewy Błasik, Andrzeja Melaka   i przewodniczącej warszawskiego Klubu GP. Dochodzi godzina 22, po dniu pełnym emocji powoli wracamy do swoich autokarów i ruszamy w drogę powrotną. Wspomniana na wstępie rodzina jest w komplecie. Wszyscy jesteśmy zmęczeni, nasi mali współpasażerowie również. Widać, że czasu nie tracili. W drodze powrotnej głowa rodziny prowadzi ciekawy dyskurs ze współpasażerem. Nawet będąc zmęczonym, słucha się tego z ciekawością, zainteresowaniem i podziwem. Podziwem dla młodego w końcu człowieka, który zna swoje miejsce, który czuje swoje korzenie, swoją Ojczyznę, nie wstydzi się swojego „zaściankowego” patriotyzmu, który przywiódł do stolicy swoje małe dzieci, żeby też poczuły to, co on. Gdzieś po ok. 3 godzinach jazdy, rodzina opuszcza autokar. Są w domu. Ojciec wynosi swojego małego, śpiącego synka i patrząc na niego, mówi z dumą: mój mały bohater. Tak, bohater. I on i przede wszystkim jego tata   oraz mama, młodzi patrioci, którzy mają świadomość swojej tożsamości narodowej, którą   jak widać zaczęli bardzo wcześnie wpajać swoim dzieciom. Znamienne jest to, że dożyliśmy czasów, w których zachowania, które powinny być normą, są dziś czymś niezwykłym. Bohaterstwem naszych małych bohaterów. Oby ich nie zabrakło. Może jest jeszcze dla nas nadzieja?

 

 

 

 

Large Visitor Globe

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Rozmaitości