syzyfoptymista syzyfoptymista
1995
BLOG

O miłości, pogardzie i przewrotności losu

syzyfoptymista syzyfoptymista Polityka Obserwuj notkę 86

                        

 

Ładnych parę lat temu po półtorarocznych rządach okrutnych Kaczorów, w wyniku wielkiego niezadowolenia doszło do zmiany, polegającej na odsunięciu od władzy jednego z nich. Od tej chwili staliśmy się krainą, może nie tyleż szczęśliwości, co miłości, chociaż gdzie miłość tam szczęście, podobno.

Trudno się dziwić, że lud, który odczuł twardą rękę Kaczora-premiera, złakniony owej miłości, jak kania dżdżu, uwierzył w roztaczaną przed nim, przez złotowłosego i złotoustego piewcę miłości i pomyślności wszelakiej, też kaczora, tyle, że Donalda -  świetlaną przyszłość. W efekcie, Donald otrzymał mandat zaufania od ludu i został nowym premierem, pogromcą okrutnego, wstrętnego Kaczora oraz kaczystów, jego popleczników.

Nasz złotousty pogromca osiągnął swój cel przy pomocy jednego z najlepiej rozwijających się przemysłów w Polsce, mianowicie przemysłu pogardy.

Była to zupełnie nowa gałąź przemysłu w naszym kraju, jednak rozwinęła się niezwykle szybko. Stała się niezastąpionym orężem w zaprowadzaniu miłości oraz w walce z przeciwnikami politycznymi, a ponieważ cel uświęca środki, zatem nikt nie miał najmniejszych wątpliwości, co do jakości używanych metod. W przemyśle tym zatrudniono wielu specjalistów, którzy bardzo skutecznie gromili swoich przeciwników, mając w rękach wszelkie niezbędne ku temu narzędzia. Jednym z najważniejszych były i są do chwili obecnej media wszelkiego sortu, tzw. mainstream. Właśnie przy ich pomocy odebrano władzę kaczystowskiej dyktaturze, obnażając i potępiając jej straszne oblicze. Dzięki nim jednocześnie, naród mógł poznać niebiańskie oblicze złotowłosego i złotoustego wodza Donalda.

Trzeba przyznać, że przemysł ten zatrudniał również wielu utalentowanych amatorów, którzy dzięki niemu mogli rozbłysnąć ukrytym talentem. Niektórzy z naturszczyków doskonale odnajdują się w swoich rolach do dziś, a nawet zdołali rozwinąć swój niewątpliwy talent w wyniku nabytego doświadczenia.

Kolejne lata były równie pomyślne, przemysł pogardy kwitł, wszak kaczystowskie watahy cały czas były niedorżnięte. Powie ktoś, a co z miłością? Była, ależ była, przynajmniej odpowiednio spreparowana na własny użytek przemysłu pogardy. Naród, poddany medialnej obróbce karmił się tym ersatzem niczego nieświadomy.

Aż nadszedł rok 2010, tak znamienny w historii naszego kraju, w którym to nastąpił największy rozkwit przemysłu pogardy. Właśnie wtedy doszło do największej tragedii w dziejach współczesnych naszej Ojczyzny, w której zginął prezydent RP oraz 95 innych osób, w większości elity polskiej. Chociaż nie wiem, czy można mówić o tragedii w sytuacji, gdy pozbyto się drugiego okrutnego Kaczora – Prezydenta, który ciągle wymachiwał szabelką i widział wokół samych wrogów. W każdym bądź razie, niemały wpływ na tę tragedię miał kwitnący przemysł pogardy, który swoje apogeum przeżywał w okresie żałoby narodowej, a trwa do chwili obecnej. Nie można również zapomnieć o niewinnej ofierze psychpatycznego mordercy związanego z partią miłości.

I tak, w kolejnych, przyśpieszonych wyborach prezydenckich, przy pomocy przemysłu pogardy, wyeliminowano kandydaturę pozostałego przy życiu Kaczora, byłego premiera. Prezydentem został przedstawiciel partii miłości – pan Bronisław Komorowski herbu Bul, znany wcześniej z niewybrednych wypowiedzi na temat zmarłego prezydenta. Hołubiony przez mainstream i gawiedź, chroniony przez przemysł pogardy prezydent, dotrwał w błogim lenistwie jako strażnik żyrandola do dziś, chociaż ostatnie tygodnie nie są dla niego łatwe. Oto pan prezydent stał się synonimem obciachu i zaściankowości. Rozłożony nad nim parasol ochronny przemysłu pogardy nagle stał się niewydolny, zwłaszcza, że wielu przejrzało na oczy i dostrzegło to, czego przez lata całe nie dostrzegali, a co było umiejętnie preparowane dla szerszych mas. Dziś, urzędujący prezydent, będący jednocześnie kandydatem w zbliżających się wyborach prezydenckich jest punktowany i rozliczany z niezliczonych gaf i wpadek, będących jego udziałem. Dla wielu, jak i dla samego prezydenta jest to wielkim zaskoczeniem. Bywa odbierane jako atak przemysłu pogardy2.

Mając w pamięci styl, metody, środki oraz wiadra pomyj, jakie przez lata wylano i jeszcze wylewa się na obu braci Kaczyńskich, trudno doszukać się jakiejkolwiek symetrii w dzisiejszych prześmiewczych, ironicznych, czy nawet złośliwych reakcjach niektórych mediów, czy internautów na ewidentne wpadki prezydenta Komorowskiego.

Szkoda, że przedstawiciele przemysłu pogardy oraz jego beneficjenci nie pamiętają dziś starej maksymy, mówiącej: kto mieczem wojuje od miecza ginie...... dodam:  z miłością na ustach, a pogardą w sercu.

 

P.S.

Powyżej fotki ilustrujące przemysł pogardy w akcji.

 

Syzyfoptymista

Zobacz galerię zdjęć:

Large Visitor Globe

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (86)

Inne tematy w dziale Polityka