syzyfoptymista syzyfoptymista
1131
BLOG

Uderzyć w Dudę nawet rykoszetem

syzyfoptymista syzyfoptymista Polityka Obserwuj notkę 22

 

Jeszcze parę miesięcy temu nic nie zapowiadało, że w związku ze zbliżającą się w naszym kraju kampanią prezydencką, cokolwiek może naszych rodaków zaskoczyć. Przecież w zasadzie karty dawno były rozdane. Wiadomo, obecny strażnik żyrandola miał być poza wszelką konkurencją, bo tej na horyzoncie widać nie było. Przecież PiS – partia moherów i zaścianka, niczym, a raczej nikim, poza Kaczyńskim, zaskoczyć nie mogła, stąd też błogi spokój i brak pośpiechu dominowały w okresie przedkampanijnym wśród polityków wszystkich opcji.

Sam Kaczyński nie mógł być przecież żadnym zaskoczeniem, a tym bardziej zagrożeniem dla nikogo. Ze „zneutralizowaniem” jego kandydatury pijarowcy rywali i mainstream nie mieliby żadnego problemu, ponieważ na tym polu mają duże doświadczenie. Jego kandydatura, podobnie, jak „premiera technicznego” – prof. Glińskiego, nie miały większych szans, zatem zagrożenie było praktycznie zerowe. Obecny prezydent  miał wygrać wybory w cuglach, bez większego wysiłku.

I tak by się pewnie stało, gdyby nie Andrzej Duda, kandydat niepozorny, nikomu nieznany, wyciągnięty z niebytu przez szefa PiS, niczym królik z kapelusza. I nagle, ten niepozorny człowiek, na którego jeszcze przed kilkoma tygodniami, nikt nie postawiłby złamanego grosza, wyrósł na najgroźniejszego konkurenta obecnego prezydenta, który jakkolwiek zaskoczony niespodziewaną sytuacją, musiał podjąć rękawicę, co prawda nie do odbycia debaty, ale zintensyfikowania swojej kampanii prezydenckiej.

Impulsem, i to silnym, była nad wyraz udana konwencja inauguracyjna Andrzeja Dudy, po której jego zaskoczeni rywale i ich sztaby musieli przyśpieszyć.

Andrzej Duda wystartował, jako pierwszy i to z dużym powodzeniem, co dało się zaobserwować nie tylko zwykłym ludziom, ale również ekspertom i komentatorom. Nieco spóźniona i w pewnym sensie wymuszona kampania prezydenta Komorowskiego nie przyniosła i nie przynosi spodziewanych efektów, pomimo, że rozpoczęła się z rozmachem, ale za to kompletną klapą merytoryczną i wizerunkową. W zestawieniu obu kandydatur, Komorowskiego i Dudy, na punkty z dużą przewagą wygrywa Andrzej Duda, osobowością, młodością, inteligencją, wykształceniem, a nawet aparycją.

Jest człowiekiem o kryształowym życiorysie, takim, któremu nie można nic zarzucić. Wypadałoby się tylko cieszyć, że nareszcie znalazł się w Polsce człowiek godny, by pełnić w naszym kraju funkcję głowy państwa. Wypadałoby, i pewnie w każdym normalnym państwie tak by było, ale czy my jesteśmy normalnym państwem? Jeżeli ktokolwiek miał jeszcze jakieś złudzenia, to pewnie się ich pozbył, albo pozbędzie w ciągu najbliższych dwóch miesięcy, które pozostały do wyborów.

Bo w Polsce wszystkie chwyty są dozwolone. Teraz jak nigdy, widać to jak na dłoni, bo to nic nowego, że gdy się chce uderzyć przysłowiowego psa, kij się zawsze znajdzie. I wcale nie trzeba uderzać w samego kandydata na prezydenta, chociaż próbowano, bo przecież żona nie taka, pomimo, że taka jak trzeba, że on sam za młody, na dodatek tylko doktor prawa bez doświadczenia prezydenckiego, czeladnik zaledwie, a to in vitro mu się nie podoba, itd.

Gdy okazało się, że kaliber zarzutów za mały, a arsenał się wyczerpał, uderzono w jego otoczenie, bo przecież zawsze jakieś odpryski przykleją się nawet do niewinnego. W ramach brudnej kampanii, wytoczono absurdalne zarzuty, dotyczące polityków PiS-u, aby przykryć słabość kandydatury i kampanii Komorowskiego oraz kompromitujące wydarzenia i afery będące udziałem polityków PO, z ramienia której jest kandydatem na prezydenta.

Przekaz jest oczywisty – Duda jest reprezentantem środowiska, w którym są ludzie nieuczciwi, a więc on sam pewnie też.

Nagle, gdy prokuratura postawiła zarzuty prezydentowi Gdańska, Adamowiczowi (PO), gdy duże problemy ma Andrzej Halicki (PO), gdy CBA zatrzymała wiceszefa PO w Piasecznie za przyjęcie 150 tys. zł łapówki – okazuje się, że senator Grzegorz Bierecki (PiS) wyprowadził ze SKOK-ów kilkadziesiąt milionów zł, pomimo, że nie wyprowadził, ale szybko tego nie udowodni, bo nie jest w stanie. Jego tryb wyborczy nie dotyczy. Jakby tego było mało, okazało się, że za słynną aferą taśmową stoją nie politycy Platformy, ale..... oczywiście PiS-u! Absurd? Może, ale nie w naszym kraju.

Z Platformą to jest tak, jak z tym kowalem, co to zawinił, ale cygana powiesili, bo przecież sprawiedliwość zawsze musi być – sąd sądem, ale po naszej (PO) stronie, a w tym przypadku, nawet bez sądu.

Zresztą, czy ktoś w Polsce jeszcze wierzy w sądy, a tym bardziej w sprawiedliwość?

A może ktoś wie, co to takiego uczciwość i czysta gra, albo honor?

Pewnie wie, ale pewne też jest to, że ktos taki na pewno nie miał i nie ma nic wspólnego z Platformą Obywatelską.

 

Syzyfoptymista

Large Visitor Globe

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (22)

Inne tematy w dziale Polityka