"Wśród nocnej ciszy
kot łapie myszy.
Łapie i szczury,
bo ma pazury..."
Dalszej części tej ludowej przeróbki popularnej kolędy nie dane mi było poznać. Matka spojrzała groźnie na Dziadka i kategorycznie zakazała mu dziecka głupot uczyć. Znała mnie chyba lepiej niż Dziadek, bo jeszcze przez długi czas pierwsze dźwięki kolędy podsuwały mi słowa w wersji nienabożnej... Cudowne to były czasy, pachnące żywą choinką i makowcem z prawdziwego maku - tego z opiatami.
A dziś... A dziś jest 2 lutego. Trzydziesty trzeci dzień roku. Czterdziesty dzień od Bożego Narodzenia - licząc włącznie. Dziś w kościele katolickim obchodzone jest Święto Ofiarowania Pańskiego, w tradycji ludowej nazywane świętem Matki Boskiej Gromnicznej. To dzień, w którym na mszach święci się gromnice - wysokie, woskowe świece wotywne, zapalane w chwilach, gdy bardziej niż kiedykolwiek potrzeba opieki Matki Bożej. Stawiano je u wezgłowia chorego. Wkładano w ręce umierającego. Ale przede wszystkim stawiano w oknie w czasie burzy, z nadzieją, że wstawiennictwo Matki Najświętszej pomoże uchronić domostwo przed gromem. W wersji dla ateistów - takie staropolskie piorunochrony.
To także dzień, w którym kończy się okres Bożego Narodzenia. Dziś po raz ostatni w kościele śpiewa się kolędy. Na następne trzeba będzie czekać aż do Pasterki.
A ja, jako że do północy zostało jeszcze trochę czasu, przedstawię Państwu kilka kolęd w wykonaniu tradycyjnym i... hm... niech będzie, że ciekawszym. Słowa nie zostały zmienione, wykonawcami są gwiazdy polskiej estrady, każda z aranżacji ma swój urok, niektóre wykonania określane są wręcz mianem "mistrzowskich"... A jednak nie dam głowy, że z ekranu nie dobiega mnie czasami cichutkie "kici, kici".
Inne tematy w dziale Kultura