Lipiec dobiega końca, sierpień za pasem. Pogoda, która do niedawna jeszcze zachowywała się się w myśl zasady "w lipcu jak w garncu" albo "lipiec-plecień bo przeplata - ciut jesieni, kapkę lata", gwałtownie nadrabia stracony czas. Dziś w całym kraju ponad 30 stopni - nawet Suwałki, polski biegun zimna, się nie wyłamały... Jutro, aby tradycji stało się zadość, ma być jeszcze cieplej.
Tradycji, gdyż właśnie 29 lipca mieliśmy najwyższą temperaturę zanotowaną na terenie obecnej Polski - a miało to miejsce w Prószkowie - tym koło Opola - blisko sto lat temu, bo w roku 1921. Temperatura wówczas sięgnęła 40,2 stopnia Celsjusza... Szczerze mówiąc, nie zazdroszczę.
Żeby było ciekawiej, również 29 lipca - z tym, że 2010 roku - odnotowano najwyższą z dotychczas zaobserwowanych temperatur w Moskwie. Było to 38,2 stopnia Celsjusza. +38,2, oczywiście.
A ja, w związku z letnimi upałami i sezonem ogórkowym, zapraszam na przegląd pogodnych, melodyjnych, wakacyjnych piosenek. Dajmy na to, z okresu ostatnich... stu lat. :)
"Ta mała jest wstawiona" śpiewa Barbara Rylska (z lewej). "The Charleston" Jamesa P. Johnsona (z prawej).
Lata dwudzieste... W okolicach Opola upał przekracza 40 stopni, a świat odreagowuje gorączkę I Wojny Światowej. W Stanach Zjednoczonych pojawiają się nowe gatunki muzyczne - jazz i blues. W Polsce tryumfy święcą teatrzyki rewiowe, a gwiazdą jest w nich m.in. Zula Pogorzelska.
W 1926 roku Zula Pogorzelska wylansowała przebój "Ta mała (piła dziś i) jest wstawiona". W tym samym roku na parkietach króluje nowy taniec, charleston, okrzyknięty mianem "niemoralnego". Nazwę i popularność zdobył trzy lata wcześniej, w 1923 roku, dzięki piosence z musicalu "Runnin' Wild". Piosenkę skomponował James P. Johnson do słów Cecil Mack, a śpiewała ją Elisabeth Welch.
"Ach, jak przyjemnie" w wykonaniu Ireny Santor (z lewej). "Over the Rainbow" w wykonaniu Israela „Iza” Kamakawiwoʻole (z prawej).
"Ach, jak przyjemnie kołysać się wśród fal!" - któż nie zna tego przeboju, śpiewanego przez Helenę Grossównę i Jadwigę Andrzejewską w filmie "Zapomniana melodia" z 1938 roku. Doczekał się on wielu "podwórkowych" przeróbek, w tym i niejako zaprzeczającej przesłaniu piosenki: "Jak nieprzyjemnie kamieniem dostać w łeb, gdy szumi, szumi w głowie i z nosa płynie krew...". Najpopularniejsza z przeróbek w ogóle nie nawiązuje do treści utworu:
"Wpadł pies do kuchni i porwał mięsa ćwierć,
a jeden kucharz głupi zarąbał go na śmierć!
A drugi kucharz, mądry, co litość w sercu miał,
zakopał psa pod drzewem i taki napis dał:
wpadł pies do kuchni..."
Rok później, za Oceanem, młodziutka Judy Garland śpiewa w filmie "Czarnoksiężnik z Oz" piosenkę "Over the Rainbow". Piosenka ta staje się wielkim przebojem, śpiewanym nie tylko przez Judy Garland. W 2004 roku Amerykański Instytut Filmowy ogłosił ją najlepszą piosenką z amerykańskiego filmu. "Over the Rainbow" w wykonaniu Israela „Iza” Kamakawiwoʻole ma na YouTube blisko 86 milionów odsłon.
"Letnia przygoda" w wykonaniu Marka Grechuty (z lewej). "Ghost riders in the sky" w wykonaniu The Blues Brothers (z prawej).
W drugiej połowie lat czterdziestych świat odreagowuje kolejną wielką wojnę. W Polsce życie powoli wraca do normy. Oprócz piosenek o odbudowie kraju i nowej, socjalistycznej rzeczywistości, pojawiają się piosenki o codziennym życiu. Niektóre są chętnie słuchane i dzisiaj - jak "Letnia przygoda" Marty Mirskiej z 1948 roku.
W Stanach Zjednoczonych lata czterdzieste to ewolucja muzyki folkowej w stronę country & western, do czego przyczyniły się w sposób niebagatelny filmy kowbojskie i popularni wówczas "śpiewający kowboje". Również na 1948 rok datowana jest jedna z najbardziej znanych piosenek tego gatunku, "Riders in the sky" - właśc. "Ghost Riders in the Sky: A Cowboy Legend".
"Wesoły pociąg" w wykonaniu Maryli Rodowicz (z lewej). "This ole house" w wykonaniu Shakin' Stevensa (z prawej).
W 1949 roku powstał w Polsce Fundusz Wczasów Pracowniczych. Pierwsze wczasy miały charakter bliższy współczesnym wyjazdom integracyjnym - wyjeżdżało się bez rodziny, z kolegami z pracy. Taka forma spędzania urlopu spotkała się z niewielkim zainteresowaniem, co uznano za przejaw ciemnoty polskiego społeczeństwa. Aby społeczeństwo oświecić, zlecono napisanie piosenki... Potem ktoś poszedł po rozum do głowy i wczasy FWP stały się wczasami rodzinnymi, na które zawsze było wielu chętnych. A piosenka "Wesoły pociąg" z 1953 roku doczekała się kilku wykonań, z których każde budziło w nas chętkę do dalekich, wakacyjnych podróży...
Lata pięćdziesiąte w światowej muzyce rozrywkowej zostały zdominowane przez Elvisa Presleya. Ale oprócz utworów śpiewanych przez Presleya pojawiały się pojedyncze piosenki, pamiętane do dzisiaj. "Cztery razy po dwa razy..." - czy ktoś tego nie śpiewał? Jednak nawet ci, którzy śpiewali, zwykle nie kojarzą tej piosenki biesiadnej z hitem "This Ole House" z 1954-tego, śpiewanym przez Rosemary Clooney i Thurla Ravenscrofta. A ci, którzy kojarzą, przeważnie nie mają świadomości, że ta wesoła, melodyjna piosenka została pierwotnie pomyślana jako... epitafium. Jak to się czasem dziwnie składa...
"Autostop" w wykonaniu Leszczy (z lewej). "Summer Wine" w wykonaniu Ville Valo i Natalii Avelon(z prawej).
W latach pięćdziesiątych Polsce na wakacje podróżowano głównie pociągami. W latach sześćdziesiątych pociąg miał już konkurencję - autostop. To właśnie o autostopie śpiewała Karin Stanek w 1963 roku, na I Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu.
Trzy lata później, w 1966 roku, Lee Hazlewood napisał piosenkę, którą zaśpiewał z Suzi Jane Hokom. Jednak dopiero duet Lee Hazlewood i Nancy Sinatra przyniósł "Summer wine" sukces i popularność, która trwa do dzisiaj.
"Lato, lato, lato czeka" w wykonaniu Haliny Kunickiej. Ilustracją piosenki są fragmenty filmu "Szatan z siódmej klasy" z 1960 roku.
Ciąg dalszy w notce "Lato, lato, lato czeka".
Inne tematy w dziale Kultura