6 sierpnia 1914 roku - dokładnie 99 lat temu. Pięćdziesiąt lat po upadku Powstania Styczniowego. Jest trzecia w nocy. Na ulicach nie ma już przygodnych przechodniów, a śpiące psy nie szczekają na odgłos miarowych kroków. O tej porze z Krakowa wyrusza oddział wojska. Przechodzą obok parku Jordana, po czym, zamiast skierować się pod Kopiec Kościuszki, idą opłotkami ku granicy. Okrężna trasa zostanie później uwieczniona w piosence:
"Może by nas wcale nie bolały nogi,
Gdyby komendanci nie skracali drogi."
Idą w stronę Miechowa. Przed dziesiątą są w Michałowicach. Dziś w tym miejscu jest pomnik, praktycznie w pasie drogowym "siódemki". Obalają rosyjskie słupy graniczne i przekraczają granicę. Na ziemi, która od 50 lat nie widziała polskiego żołnierza, znów pojawia się oddział Wojska Polskiego.
Zanim jeszcze doszli do Michałowic, ułożona została piosenka. Tak o tym mówił uczestnik tamtych wydarzeń i autor dwóch jej zwrotek:
"Gdzieś koło Prądnika zatrzymał nas jadący bryczką nasz ‘intendent’, obecny gen. Litwinowicz i uraczył bułkami i kiełbasą nasze puste od wczoraj żołądki. Nastrój poważny poweselał, rozłożyliśmy się na trawie, a na środek drogi, zagryzając bułkę, wystąpił Oster i z miejsca zaśpiewał nam piosenkę, która tak oddawała nasz nastrój w tej chwili, że raz podchwycona już nie zeszła z ust kompanii naszej i obiegła rychło pułk cały i całe Legiony..."
"Oster" to Tadeusz Ostrowski, autorem wspomnień jest Wacław Kazimierz Łęcki "Graba". A piosenka to znana "Pierwsza kadrowa" lub "Kadrówka", zaczynająca się od słów "Raduje sie serce, raduje sie dusza...", śpiewana na melodię popularnej wówczas piosenki "Siwa gąska, siwa, po Dunaju pływa”.
Inne tematy w dziale Kultura