Szatonka Szatonka
552
BLOG

"Bo wszyscy Polacy to jedna rodzina..."

Szatonka Szatonka Kultura Obserwuj notkę 11

Podobno my, Polacy, lubimy narzekać i nie lubimy świętować. Z takimi opiniami spotykam się na Salonie przy okaji świąt wszelakich. A skoro się spotykam, musi to być prawda. Przynajmniej w odniesieniu do autorów tych wypowiedzi, którzy zamiast świętować wolą sobie w święta ponarzekać na rodaków.

Drugim stereotypem, jaki obowiązkowo musi się pojawić się w Sieci przy okazji święta jest nietrwałość naszych pojednań. Tradycyjnie już przytacza się wtedy przykład kibiców Wisły i Cracovii... zwaśnionych drużyn, oddzielonych od siebie zielenią krakowskich Błoń... które po śmierci Jana Pawła II rzuciły się sobie w ramiona. "Odwieczny" wróg od tej pory miał być przyjacielem...

I tu jest właśnie błąd w rozumowaniu, ochoczo wciskany nam do głów przez media, a który my równie ochoczo powielamy.
Nie "miał być". Był. W tamtej chwili on BYŁ przyjacielem.

Czy naprawdę nie wiemy, dlaczego kibice Wisły i Cracovii stali się sobie bliscy po śmierci Jana Pawła II? Czy naprawdę nie rozumiemy, dlaczego sytuacja powtórzyła się po Smoleńsku, w skali całego narodu?

A czy przyczyny, dla której kibice z wrogich sobie klubów potrafią iść ramię w ramię w Marszu Niepodległości też nie dostrzegamy?
Czy fakt, iż - swego czasu - grupa młodych, silnych mężczyzn zamiast pojechać na mecz poszła ratować ludzi z katastrofy kolejowej też nas zadziwia? Czy aplauz, który wtedy zaocznie otrzymali od kibiców drużyny przeciwnej, też jest dla nas jakiś dziwny?

Ileż to razy, na pogrzebie kogoś z rodziny, stali obok siebie ci, którzy się lubili i ci, którzy w innej sytuacji potopiliby się nawzajem w łyżce wody? Stali jednakowo posmutniali, jednakowo osieroceni. Pogrążeni w żałobie, która ich połączyła.
Ileż to razy ci sami ludzie spotykali się na weselach? I spokojnie rozmawiali, choć normalnie bez kłótni nie minęliby się na ulicy.
A ile razy tak się zdarzyło, że w nagłej potrzebie pomogli sobie właśnie ci członkowie rodziny, którzy się nie lubili? Tylko dlatego, że oni byli najbliżej?

Więc - dlaczego? Dlaczego Smoleńsk i dlaczego kibice po śmierci JPII? Dlaczego wspólnie opłakujemy narodowe tragedie? Dlaczego obcy zupełnie ludzie przyjeżdżają pomóc w czasie klęsk żywiołowych? Dlaczego wzajemne animozje przestają się liczyć w obliczu nieszczęścia?

A może dlatego, że słowa "bo wszyscy Polacy to jedna rodzina" nie są jedynie pustym frazesem?
 

 

 

Szatonka
O mnie Szatonka

https://www.youtube.com/watch?v=B1ULWx0eflM

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Kultura