
Pan Prezydent, oby żył wiecznie, jak czytamy na Onecie namawia, żeby ponad podziałami nosić w święto narodowe przypięte kotyliony, "takie same jak nosił prezydent Kaczyński".
Tutaj oczywiście przypominamy sobie, że było jakieś zamieszanie w czasach śp. Lecha Kaczyńskiego, że odwrotnie umieszczono kolory i to co miał przypięte prezydent Kaczyński miało barwy Monako albo Indonezji, a nie Polski - ale co tam. Zastanówmy do czego nas namawia Pan Prezydent Bronisław Komorowski.
Otóż kotyliony, to były, w czasach, gdy hipotetyczni przodkowie Pana Prezydenta urządzali bale, kawałki kolorowej bibułki zwinietej w koło, które nosiła młodzież obu płci, po rozlosowaniu - i w ten sposób dobierały sie pary - młodzieniec i panna z takimi samymi kotylionymi tańczyli ze sobą na balu. Potem kotyliony zaczęto używać na wystawch psów, kotów i koni. albo na wystawach rolniczych dekorowano nimi krowy i byki rozpłodowe.
Kokardą narodową w barwach biało-czerwonych (biel orła na czerwonym polu - stąd te kolory) były i są rozety, zwinięte wstażki, gdy czerwień jest otoczona bielą. I takie właśnie kokardy narodowe przypinali sobie powstańcy styczniowi, legioniści i w końcu - my teraz, na Marszu Niepodległości.
A Pan Prezydent Bronisław Komorowski, oby żył wiecznie, mówi, że mamy nosić kotyliony. Rozumiem, że chciałby, żebyśmy tańczyli na ulicach.Tańczyli, tańczyli.
A może juz tańczymy w chocholim tańcu bez pamięci?
A przy okazji, wzorem Coryllusa zapraszam na swoją stronę www.szczurbiurowy.com , gdzie z okazji zbliżającej się okrągłej rocznicy stanu wojennego sprzedaję ostatnie egzemplarze mojej książki.
Inne tematy w dziale Polityka