Parę dni temu w notce "ACTA - drzwiami w twarz!" napisałem, że cała ta ACTA to manipulacja, mająca tylnymi drzwiami wprowadzić GMO do Polski. Zakończyłem akapitem:
"Można się spodziewać zatem, gdy protesty dojdą do jakiegoś apogeum, wystąpienia autorów tego dokumentu z inicjatywą „ponownego przedyskutowania problemów”, po czym okaże się, że kwestie praw autorskich „okołointernetowych” jakoś znikną, albo penalizacja zostanie usunięta lub zmniejszona, a zostanie w ACTA tylko ochrona praw patentowych.
Publiczność odetchnie z ulgą krzyknie „Zwyciężyliśmy”, wszyscy rozejdą się do domów słuchać muzy i pograć w Counter Strike’a, po czym okaże się za parę lat, że ceny żywności rosną i nie wiadomo dlaczego, i że nie ma już odwrotu…"
No i jak widać zaczyna się to moje proroctwo sprawdzać. Wprawdzie nie autorzy dokumentu, ale sam Pan Premier, oby żył wiecznie, groźnie zmarszczył brew i zmęczonymi, przekrwionymi (vide) oczami powiódł po natrętnych dziennikarzach i powiedział, że "ACTA zawiesza" i to "przynajmniej na rok". I że jest rozgoryczony w stosunku do swoich urzędników.

Co do rozgorycznia, to oczywiście nic pewnego nie mogę powiedzieć, bo jest to pojęcie z kategorii nieokreślonych - zarówno jeśli chodzi o natężenie uczuć, jak i wektor tych uczuć. Czy Pan Premier jest rozgoryczony na dzielnego Ministra Boniego, ktory jest przecież boni czyli dobry? No chyba nie, bo jak można być rozgoryczonym na takiego dobrego ministra?

No więc może na Ministra Zdrojewskiego, któren przecież bardzo kulturalny jest i jak umie tak zawiaduje tąże kulturą, do opery chodzi, wystawy otwiera i zapracowany bardzo jest. No nie, chyba na Ministra Zdrojewskiego nie może być Pan Premier rozgoryczony, bo Pan Minister Zdrojewski jak raz przecież żadnej poważnej wpadki nie zaliczył, na konferencjach prasowych się nie poci, a jak by i nawet, to zawsze ma na szyi zawieszony gustowny szaliczek, nie co ten niezgraba Chlebowski, jakąś pomiętą płachtą czy obrusem się obcierał przed kamerami. Nie, to nie może być Minister Zdrojewski.

Może zatem to jacyś urzednicy drobniejszego płazu, referenci, a może starsi referenci, nie daj Bóg - inspektorzy zawinili rozgoryczeniu Pana Premiera? Domysł przedni. Pan Premier powiedział to dzisiaj ok. 15, więc już przed szesnastą nie zdążono wyłapać winowajców, bo z doświadczenia wiem, że od piętnastej w budynkach rządowych jest taka fala ludzi do wyjscia, że trudno iść pod prąd.
No i teraz cały weekend przed nami, biedni referenci i nie daj Bóg - inspektorzy, będą ten weekend mieć zepsuty. Bo po powrocie - nieubałgane spojrzenie Pana Ministra Arabskiego spocznie na winowajcy, który zawinił rozgoryczeniu Pana Premiera. Na pewno jeden z drugim będzie wolał pójśc na L4 niż stanąć w obliczu arabski.... tfu, karzącej ręki sprawiedliwósci.
A więc już wiemy - ten kto nie przyjdzie w poniedziałek do pracy w KPRM jest winien temu wszystkiemu i zapewne to on negocjował to nieszczęsne ACTA.
Teraz zostanie odtańczony kontredans z "nieratyfikowaniem" ACTA, tak długo te tańce będą trwały wspólnie z zaprzyjaźnionymi mediami, aż wszyscy zgodzą się, że odniesiono wielkie zwycięstwo, a Pan Premier, to swój chłop, umie wsłuchać się w głos internetowego ludu, z ACTY wykreśli się te zapisy o internecie, wszyscy krzykną "hurra, zwycieżyliśmy!" jak tu już na S24 jeden z kolegów zrobił. Towarzystwo wróci do słuchania muzy i gier, po czym się okaże, że wprawdzie ściągać pliki można po staremu, ale za to GMO już jest jak najbardziej w Polsce i że jeśli chłopi chcą zasiać to muszą opłaty licencyjne wnieść.
Ot tak tylko myślę. Jak to wielce czcigodny premier Czernomyrdin powiedział, klasyk gatunku z zaprzyjaźnionego mocarstwa?
"Chcieliśmy dobrze, a wyszło jak zwykle". Tylko, że to tym razem nie Tuskowi tak wyszło, tylko tym, którzy marznąc na ulicach protestowali przeciwko ACTA, myśląc, że chodzi tu o wolność internetu.
Wolny to on już i tak jest. Jakieś 250 Kbps, przy dobrych wiatrach.
Inne tematy w dziale Polityka