Maciej Świrski Maciej Świrski
485
BLOG

Kazimierz Wielki potrzebny od zaraz

Maciej Świrski Maciej Świrski Polityka Obserwuj notkę 2

 Prawie dokładnie rok temu napisałem tekst zatytułowany dokłądnie tak jak dzisiaj. I widzę, że wcale się nie zestarzał:


Było kilka dzieł w historii Polski, które otwierały nowy rozdział, dawały nowe możliwości narodowi do rozwoju, bogacenia się, realizacji celów.

Jeśliby sięgnąć do zupełnie odległych czasów to relatywnie największy program inwestycyjny przeprowadził Kazimierz Wielki. Relatywnie - jeśli porównać skalę inwestycji (budowę zamków - strategicznej prorozwojowej inwestycji obronnej) do liczby ludności i wydatków na głowę mieszkańca. System zamków był tylko fragmentem szerszego planu, w który wchodził i Uniwersytet, nazwany później Jagiellońskim (do wychowania kadr zarządczych), i mennica, a więc kontrola nad podażą krajowego pieniądza i cały zestaw przywilejów handlowych dla miast, co w efekcie dało wzrost gospodarczy. 

 Wgłębiając się historię gospodarczą uderzające się staje, że działania króla Kazimierza miały miejsce w czasie, gdy na ziemiach Królestwa upowszechniła się nowa technologia. Tym high-techem ówczesnym była trójpolówka, pozwalająca na zwiększenie plonów z areału, a co za tym idzie, umożliwienie wyżywienia większej liczby ludności i zwiększenie zamożności.
 Trójpolówka była rewolucyjną zmianą technologiczną, która wymusiła inny sposób pracy, kooperacji wspólnoty, a ponieważ zbiegło się to dodatkowo z akcją kolonizacyjną na prawie niemieckim, dało to efekt w postaci skokowego wzrostu w drugiej połowie XIV wieku. W konsekwencji po dwóch pokoleniach wyrosło w środkowej Europie imperium, które pokonało największą potęgę militarną ówczesnego świata - Zakon Krzyżacki. To zupełnie tak, (zachowując proporcje i mrużąc oko) jakby dzisiejsze Stany Zjednoczone zostały pokonane przez Meksyk w walnej bitwie, po której już nie wrócą do pierwotnej potęgi, a po stu latach prezydent USA składałby hołd lenny prezydentowi Meksyku.
 Ale żarty na bok.
 Obecnie przeżywamy nową rewolucję technologiczną, którą ośmielam się porównywać, do tamtej z XIII i XIV wieku. Ówcześnie zmiany technologii rozprzestrzeniały się powoli, więc bardzo długo trwało jej rozpowszechnienie. Dzisiejsza rewolucja internetowo-informacyjna, to co nazywamy nowymi technologiami rozprzestrzenia się błyskawicznie, więc i zmiany korzystne i niekorzystne, następują także błyskawicznie. Polska w tej chwili w branży nowych technologii nie ma praktycznie zapóźnienia - co szczególnie widać w telekomunikacji - wszystko co nowe może być (i jest) aplikowane do działających przedsięwzięć. Prosty przykład - gdy w 1999 roku pojawiła się technologia DSL (zaprezentowano ją na CebiT-cie) praktycznie następnego dnia została zaoferowana klientowi w Polsce, mimo, że jeszcze żadnego urządzenia do zestawienia łącz w tej technologii w Polsce nie było, były tylko informacje techniczne - i po dwóch tygodniach urządzenie działało, sprowadzone specjalnie dla tego klienta, a przy okazji i do obsługi innych, następnych. W tej chwili odbywa się to jeszcze szybciej, ponieważ więksi operatorzy mają korzystne umowy z dostawcami sprzętu i praktycznie w każdej chwili mogą zaoferować swoim klientom najnowsze urządzenia i wynalazki (oczywiście - żeby nie było tak słodko - jest jeszcze aspekt finansowy, i tu już jest dosyć poważne ograniczenie implementacji nowości).
 Równocześnie, obok tych technikaliów mamy w Polsce zjawisko, które występuje na całym świecie - "pokolenie sieci". Termin ten, pochodzący od tytułu książki Dona Tapscotta[1], oznacza ludzi, którzy wyrośli w ciągu ostatnich kilkunastu lat w środowisku, którego naturalnym elementem są urządzenia techniczne podłączone do Internetu i równocześnie intensywnie korzystają z social media, co powoduje zupełnie nowy sposób funkcjonowania społecznego i intelektualnego tych ludzi, a w konsekwencji - nowych sposobów funkcjonowania w społeczeństwie. A ponieważ ludzie "pokolenia sieci" zaczynają wchodzić w wiek średni (najstarsi z nich mają dziś ok. 36-37 lat) ich nawyki i sposób funkcjonowania zaczynają dominować w społeczeństwie, a przede wszystkim w biznesie. Jeden przykład z własnej praktyki - prowadziłem kiedyś projekt szkoleniowy w pewnym przedsiębiorstwie i już na etapie rozpoznania potrzeb szkoleniowych okazało się, że w firmie dominują pracownicy 40+, a jeśli chodzi o młodszych to jest zupełnie niewiarygodna rotacja, praktycznie jeśli trafi się ktoś młodszy, to nie pracuje dłużej niż dwa miesiące i odchodzi, szuka sobie innej pracy. Było to znaczne ograniczenie rozwoju firmy, produkt był technologiczny i czas potrzebny pracownikowi do poznania specyfiki produktu był dość długi.
 Podczas rozmów w trakcie szkolenia okazało się, że Internet w firmie praktycznie nie istnieje. Owszem, na komputerach pracowników jest zainstalowana przeglądarka internetowa, ale służy tylko do sprawdzenia stanów magazynowych (była tam aplikacja na platformie webowej) no i oczywiście Microsoft Office z Outlookiem, więc można było sprawdzić pocztę. Ale dostępu do serwisów internetowych nie było. Pracownicy z "pokolenia sieci". którzy funkcjonują w stałym kontakcie z innymi członkami swojej osobistej społeczności (znajomi na Facebooku, Gadu Gadu itd) nie mogli tego znieść - i zwalniali się. I nie chodzi o to, że bycie na Fejsie to strata czasu (jak sądził prezes szkolonej przeze mnie firmy) - człowiek pokolenia sieci funkcjonuje społecznie, ponieważ wykorzystuje możliwości nie tylko swoje ale i znajomych. Jego wiedza jest wiedzą społeczności i następuje ekwiwalentna wymiana. Stąd praca takiego człowieka z komputerem polega na multitaskingu czyli wielozadaniowości,  równoczesnej pracy na wielu aplikacjach, aby czerpać wiedzę z wielu źródeł i być samemu źródłem wiedzy. Ta umiejętność jest pochodną korzystania z nowoczesnych komputerów, które właśnie mają taką możliwość – równoczesnej pracy na wielu aplikacjach.
Dotyczy to nie tylko pracowników umysłowych pracujących z komputerem w biurze, ale i wszystkich innych, dla których rzeczywistość Internetu jest elementem codziennego funkcjonowania - zakupy, infotaintment itd. Nawet, jeśli ktoś taki jest pracownikiem fizycznym , to gdy kupuje samochód, to cały proces zakupu odbywa się w przestrzeni internetowej - i nie będzie już inaczej. Do tego dochodzą urządzenia mobilne, które pozwalają na bycie online przez cały czas i sumowanie i korzystanie z wiedzy całej personalnej sieci kontaktów.
 Jak się to ma do trójpolówki i Kazimierza Wielkiego ?
 Tak jak Kazimierz Wielki podłożył podwaliny pod potęgę państwa Jagiellonów wykorzystując możliwości nowej rzeczywistości technologicznej (zapewne nieświadomie, ale jednak), tak my w dzisiejszej Polsce, gdy przeżywamy rewolucję technologiczną możemy ją wykorzystać do skokowej zmiany na lepsze - zmiany, która zaowocuje bogactwem Polaków i znaczeniem państwa. W dodatku Kazimierz Wielki był w trudniejszej od nas sytuacji, ponieważ najprawdopodobniej nie miał świadomości zmian w perspektywie długofalowej - nie miał do dyspozycji aparatu poznawczego, który umożliwiłby mu w pełni racjonalne planowanie i podejmowanie decyzji. Nie miał też współczesnego oprzyrządowania decyzyjnego - metodyk zarządzania projektami i ryzykiem. Miał dar od Boga i władzę królewską i to wystarczyło.
 Potrzebny jest narodowy plan wykorzystania rewolucji technologicznej do zmiany cywilizacyjnej, plan, który z jednej strony otworzy możliwości Polakom do inwestowania w nowe technologie, a z drugiej - uruchomi potencjał młodych Polaków z pokolenia sieci. W mojej opinii jedyna drogą ku tym celom jest skoordynowany plan inwestycji w infrastrukturę sieciową (poprzez stymulowanie inwestycji prywatnych operatorów) w połączeniu z wybudowaniem od podstaw systemów edukacji i stypendialnego.
 Tu dotykamy mitycznych infostrad – przewijających się w rozmaitych tekstach. Jako słowo-klucz, hasło wywołujące odpowiednie skojarzenia, może jest i dobre, ale nie oddaje tego co naprawdę jest istotne z punktu widzenia rozwoju kraju.
 Otóż pod hasłem infostrada rozumie się sieci teleinformatyczne, które pozwolą na szybki dostęp do Internetu większości populacji Polski - zgoda, niech tak będzie. Problem w tym, że nawet jeśli wybuduje się te infostrady, ale dostęp do nich będzie tyle kosztował, że w relacji do zarobków przeciętnego Polaka nie będzie na ten dostęp stać - to na nic nam taki dostęp. Poza tym infostrada jest na nic, jeśli nie można korzystać z sensownych zasobów, dających jakąś wartość. I w końcu - korzystanie z zasobów powinno mieć jakiś wymiar twórczy, produkcyjny, a nie tylko konsumpcyjno-rozrywkowy.
Ten narodowy plan, nie ograniczający się tylko do sprawy infrastruktury technicznej widzę w następujący sposób:
 1. Budowa szerokopasmowych sieci dla platformy mobilnej, umożliwiającej połączenie z urządzenia przenośnego z szybkością 20 Mbps (a w perspektywie 10 lat - 100 Mbps ) w większości miejsc kraju, łącznie z terenami do tej pory wykluczonymi cyfrowo. Inwestycje te państwo polskie powinno stymulować ulgami inwestycyjnymi i podatkowymi, a w przypadkach, gdy jakiś obszar nie rokuje dla operatora zwrotu na inwestycji (np. zbyt mała populacja potencjalnych użytkowników) - finansowanie bezpośrednie w drodze konkursu. W połączeniu z tym - wspomagana podatkowo przez państwo budowa zasobów cyfrowych - digitalizacja bibliotek i system zdalnego wypożyczania, platformy pracy grupowej i e-learningu w warunkach wolnej konkurencji.
 2. Budowa systemu edukacji - uwolnienie szkolnictwa z dotychczasowego gorsetu biurokratycznego, wprowadzenie rzeczywistej wolności zakładania szkół (samorządy, wspólnoty lokalne, NGO i osoby prywatne), finansowanie systemu szkolnictwa za pomocą bonu edukacyjnego, minimum programowe obejmujące rzeczywistą a nie pozorowaną umiejętność korzystania z technologii internetowych, w powiązaniu z wykorzystaniem naturalnych umiejętności pokolenia sieci w całej edukacji, a nie tylko na lekcjach informatyki. Zmiana programów nauczania w kierunku umiejętności korzystania z zasobów, a nie małpiej zręczności rozwiązywania łamigłówek. Nauczanie myślenia projektowego (a nie projektów będących fikcją, jak np. robienie plakatów na temat globalnego ocieplenia).
 3. Budowa systemu stypendialnego wspomagającego dostęp do edukacji - stymulacja podatkowa podmiotów fundujących stypendia dla uczniów i studentów (na każdym poziomie szkół), zarówno osób prywatnych jak i przedsiębiorców. Decentralizacja systemu stypendialnego i odłączenie go do sfery pomocy socjalnej. Państwowe nagrody za najlepsze osiągnięcia w nauce już od poziomu szkoły podstawowej itd.
 Przykład Finlandii pokazuje, że można poprzez edukację i nowe technologie spowodować skok gospodarczy. Polaków jest więcej niż Finów, a i kraj mamy większy, więc i szanse są większe. Problem tylko w tym, że Wojna Zimowa 1939/1940 mimo, że przez Finów przegrana, jednak ocaliła państwo fińskie i jego elity. Myśmy w 1939 roku takiego szczęścia nie mieli.
 Podejmowane są w Polsce całkowicie błędne decyzje modernizacyjne, takie jak budowa stadionów i organizacja Euro 2012, co z punktu widzenia alokacji środków jest horrendum. Przeciwnicy tych inwestycji przeliczają miliardy wydane na stadiony na kilometry nie zbudowanych autostrad. Ja jednak radziłbym przeliczyć te pieniądze na ilość nie zmodernizowanych szkół, nie wybudowanych stacji bazowych sieci szerokopasmowej, nie wypłaconych stypendiów, nie wykształconych Polaków, a w konsekwencji - zaprzepaszczonych szans życiowych całej generacji. Tylko wykształcenie w połączeniu z nowoczesną technologią, czyli w czasach Kazimierza Wielkiego - Uniwersytet i trójpolówka, a dzisiaj - broadband i rewolucja szkolna da nam rozwój. Nie żadne piłkarskie emocje, ale strategia mądrego państwa.   
 Tak jak za Kazimierza Wielkiego.

 


[1] Don Tapscott: Cyfrowa dorosłość. Jak pokolenie sieci zmienia nasz świat, Warszawa 2010


 

www.szczurbiurowy.com

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka