Byłem pewien, że Donald Tusk jedynie prowadzi kampanię wyborcza, aokazało się, że on naprawdę myśli, że wygra wybory i po raz kolejny nieroztropnie dzieli skórę na niedźwiedziu. Szykując nam powtórkę rządów AWS –Unia Wolności. |
Ponoć szef PO ustalili już skład przyszłego rządu złożonego wyłącznie z członków i sympatyków PO. Platforma chce rządzić sama i nie wiem, czemu wierzy, że tak się stanie. Obawy, co do tego mogą być podwyższone, gdy zaznajomimy się z listą domniemanych szefów resortów. Są to plany porażające.
Wątpię, aby pomysł uczynienia z Leszka Balcerowicza ministra finansów i wicepremiera podniósł PO notowania. Balcerowicz miał ponoć zająć miejsce w jakimś zachodnim banku, wygląda jednak na to, że nikt go tam nie chciał. Pozostał w kraju, w przeciwieństwie do 3 milionów Polaków, którzy w efekcie jego działań „schładzających gospodarkę” musieli szukać pracy poza granicami Polski. Wskazanie na Balcerowicza to samobójstwo Tuska. Podobnie jest z innymi kandydatami na Platformy ministrów, którzy już rządzili Polską. W tej układance premierem może być sam Tusk, Bronisław Komorowski lub Jerzy Buzek. Nie ma natomiast „premiera z Krakowa” Jana M. Rokity. Podpieranie się Buzkiem, który już raz udowodnił jak mało udanym jest premierem, także chluby PO nie przynosi. Podobnie jak planowany udział w rządzie Edmund Wittbrodt, byłego ministra edukacji w rządzie Buzka Do jego dorobku „naukowego” należy utworzenie gimnazjów, co moim zdaniem odbiło się fatalnie na poziomie edukacji w Polsce.Inni wygrzebani z lamusa ministrowie to: Janusz Byliński - szef resortu rolnictwa w rządach Mazowieckiego i Suchockiej, ostatnio bardziej znany jako prezes Warszawskiego Rolno – Spożywczego Rynku Hurtowego w Broniszach, Bronisław Komorowski – minister obrony narodowej w rządzie Buzka, Jan Rokita – szef Urzędu Rady Ministrów w Rządzie Suchockiej.Teraz Komorowski ma być premierem albo szefem MSZ, jeśli nie którejś z tych funkcji nie obejmie Buzek. Nie będzie natomiast „premiera z Krakowa”. Rokita ma szansę pełnić funkcję ministra skarbu i gospodarki lub ministra sprawiedliwości. Jak widać panowie są uniwersalni. Podobnie jak Bogdan Zdrojewski, który z równym skutkiem jest w stanie kierować zarówno ministerstwem kultury jak i obrony narodowej. Takich specjalistów od wszystkiego widywano ostatnio w rządach Gomułki.Fakt, że wiele nazwisk powtarza się przy różnych resortach jednocześnie pokazuje, jak krótka jest ławeczka kadrowa PO. Tak krótka, jak pamięć o podobnych planach snutych publicznie 2 lata temu. Co z tego wyszło ja pamiętam, Tusk prawdopodobnie już nie. To go zgubi, teraz będzie jeszcze gorzej.
Inne tematy w dziale Polityka