Odnoszę wrażenie, że Janowi Tomaszowi Grossowi, autorowi książki "Strach" zależy na wywołaniu antysemityzmu w Polsce. Zmierza on do tego (być może nieświadomie) poprzez jawnie okazywaną niechęć do Polaków.
Nie chcę się w ten temat nadmiernie wgłębiać, jednak jestem przekonany, że im bardziej będzie się wmawiać Polakom antysemityzm, tym większa jest ryzyko, że on się objawi. Zaś stawianie Polaków na równie z Niemcami - co Grossowi przychodzi nad wyraz łatwo – jest już bardzo groźne. Oto w programie Moniki Olejnik (TVN 24) na pytanie: - Kto w czasie II wojny światowej był większymi antysemitami: Niemcy czy Polacy? - odpowiedział: - Nie wiem.
Czy taki człowiek i jego twórczość zasługuje na poważne traktowanie?
Czy poważnie można traktować osoby, które domagają się na tej fali wycofania ze spisu lektur szkolnych „Chłopów” Reymonta, „Lalki” Prusa czy utworów - Zygmunta Krasińskiego. Gdyż ponoć fragmenty tych tekstów mogą obrażać Żydów?
Można by w tym miejscu przytoczyć bardzo długą listę książek antypolskich napisanych przez Żydów, na cele ze „Strachem” Grossa, ale po co?
Czy nie lepiej usuwać uprzedzenia niż je pogłębiać?
Inne tematy w dziale Polityka