Gdy przed tygodniem, gdy miał miejsce krajowy Konkurs Eurowizji wydawało mi się, że nic gorszego – w sferze piosenki - już przytrafić się nie może. A jednak srogo się pomyliłem. Nie przewidziałem wówczas, że nastąpi pierwszy cud Tuska, a jednocześnie jedyny efekt wizyty premiera w Moskwie.Wówczas to Władimir Putin otrzymał deklarację Donalda Tuska, że Festiwal Piosenki Rosyjskiej w Zielonej Górze zostanie wskrzeszony. Trzeba przyznać, że nasz premier słowa dotrzymał. Oto 5 czerwca odbędzie się reaktywowany Festiwal Piosenki Rosyjskiej. Zaś od do marca ruszają przesłuchania kandydatów w całej Polsce. Przypuszczam, że w szranki stanie młodzieżowy aktyw platformersów. Zaś w jury, dla podniesienia rangi imprezy, zasiądzie Różowa Pitera, które po niepowodzeniach z raportem CBA, trzeba znaleźć jakieś nieskomplikowane zajęcie.Dyrektorem artystyczny festiwalu proponuję mianować Janusz Józefowicza. W końcu jego konkubina Natasza Urbańska miałby szansę wygrać jakiś festiwal. Co być może uchroniłoby Opole i Sopot od jej występów. Ponadto Józefowicz ma spore doświadczenie we współpracy z rosyjskojęzycznymi dyktatorami. Wszak niedawno przygotował - na zlecenie Aleksandera Łukaszenki - musical zatytułowany „Prorok”. Co kosztowało budżet białoruski 3 miliony dolarów. W przypadku festiwalu w Zielonej Górze też z kosztami trzeba się liczyć. Ale tu sponsorem mogłaby być powiązana z Rosją oraz z PO i PSL spółka J&S Energy, której pieniędzy nie brakuje. Wszak niedawno Waldemar Pawlak umorzył jej 461 milionów złotych kary. Jestem pewien, że ten przyjazny gest dla polsko- rosyjskiego biznesu spotkałby się z wzajemnością.
Obawiam się jednak, że następnym etapem tej przyjaźni tusko - ruskiej będzie powrót sowieckich wojsk do Legnicy.
Inne tematy w dziale Polityka