Obecna w polityce ostatnimi dziesięcioleciami (przynajmniej od 1944) "gorąca przyjaźń polsko-frnacuska" (sarkazm) ma też swoje przełożenie i na politykę historyczną naszych dawnych przyjaciół. Dla przykładu, jeden z najbardziej cenionych wojennych filmów francuskich ostatnich lat "L' ennemi intime" z 2007 roku (o wojnie w Algierii) zawiera otóż zdumiewający dialog: (29 minuta 16 sekunda i dalej)
"Alianci musieli podjąć aż cztery ataki aby zdobyć Monte Cassino. Jankesi, Brytowie, Kiwi i Polacy zawiedli. Nie Wolni Francuzi. walczyliśmy z niemieckimi komandosami w walce ręcznej. [To była] łaźnia krwi. Dzieki chłopakom jak Sayeed [Algierczyk we francuskim wojsku] droga na Rzym została otworzona. Major Bernee powiedział "" Było moją największą dumą dowodzić tymi ludźmi"". Cholerna bitwa Monte Cassino. Miałeś szczęście wyjść z tego żywy. [Sayeed odpowiada]Tak jest. Pchnięcie bagnetem, 74 szwy i medal"".
Jak nawet "rozumiem" (sarkazm) pomysły Galena na "polskie obozy koncentracyjne" . To niemiecka racja stanu niejako- "modyfikować" w ten sposób historię- jeśli się da. Ale tego że Francuzi przypisują sobie -jak wynika przynajmniej z powyższego passusu - zdobycie Monte Cassino i odmawiają tego zwycięstwa Polakom- to już nie. Coś chyba z tym sentymentem polsko-francuskim jest już bardzo nie halo.