Szylkret Szylkret
145
BLOG

Hajda na zwierzaka! czyli posła Gosiewskiego sposób na bezpieczeństwo

Szylkret Szylkret Społeczeństwo Obserwuj notkę 4

     Jest w Mrągowie poseł Jerzy Antoni Gosiewski. Nieważne z jakiej partii, bo nie o partię tu idzie. Poseł ogłosił na partyjnym lokalnym profilu fejsbukowym krucjatę przeciw sarnom, dzikom, łosiom, jeleniom (a zapewne także licznym płazom i gadom) stanowiącym śmiertelne zagrożenie dla kierowców. Wezwał on wszystkich aktywnych myśliwych do walki o zdrowie i życie polskiego kierowcy poprzez zabijanie dzikich zwierząt pałętających się po drogach wszystkich kolejności odśnieżania. Bezkompromisowo przytacza  dane drogówki z tego roku, wskazujące, że do 12 listopada doszło do aż 161 groźnych wypadków z dziką zwierzyną. Zginęło w nich w tym roku 12 osób a poważne obrażenia odniosło aż 187. Podobnie było rok wcześniej - kierowcy 195 razy zderzyli się z dziką zwierzyną, w wyniku czego 10 osób straciło życie, a 229 zostało ciężko rannych. Jaki z tego wniosek według WCzc. Posła?   Zwierząt jest za dużo i powodują one śmierć wielu ludzi. Jako przyczyny tego stanu rzeczy Gosiewski wskazuje też na "mniejszy niż niegdyś szacunek do myśliwych". "(...) są niezbędni, by ograniczać stan zwierzyny dzikiej." - przekonuje. Warto też powrócić do hucznych, połączonych z prawdziwą hatakumbą  dzikich zwierząt, obchodów dnia Świętego Huberta: "W listopadzie, onegdaj, bardzo hucznie, szczególnie z okazji Świętego Huberta - patrona myśliwych kultywowaliśmy tradycje łowieckie. Czas do tego powrócić". Warto tu przypomnieć słowa Ojca Dyrektora wypowiedziane na pamiętnym jamboree leśników w Toruniu w ubiegłym roku: "Jak mi dzisiaj myśliwi powiedzieli, że potrafią ich wyzywać, jak zobaczą ich w mundurze. No co się w tej Polsce porobiło? Trzeba tym ludziom powiedzieć, że to nie jest ta droga. Jak atakują myśliwych to nie służą Polsce. Służą lewicy. Kiedyś atakowali i to szło z Moskwy. A teraz to wiadomo skąd idzie. Ale te nasze upolowane dziki, jelenie to biorą do siebie. A biorą chętnie. A Polakom mówi, żeby tego nie jedli, aby zostali wegetarianami. Chcą aby w kozy się zamienili."
Aby odmienić los prześladowanych od 1945 r. myśliwych - najpierw przez Moskwę potem przez Brukselę, Pan Poseł wzywa  "czas na zmiany, czas na dobrą zmianę" - chodzi oczywiście o zmiany w Polskim Związku Łowieckim, w którym "audyt potwierdza, między innymi, moje starania o oczyszczenie władz z ludzi szkodliwych wizerunkowi łowiectwa, potwierdza karygodną działalność dotychczasowych władz PZŁ". Poseł pisze o nich "władze z SB", a także proponuje zastosowanie zasady "wszyscy won". Dobra.             

     Czyli myśliwi pod wodzą Wielkiego Łowczego Jerzego A. Gosiewskiego mają chwycić za broń wszelaką i ruszyć w przepastne  lasów gmachy tłuc zwierzynę wszelaką aby w ten sposób służyć prawicy i bronić przed śmiercią w męce tych 10 - 15 kierowców rocznie, którzy giną w starciu z łosiem, sarną czy dzikiem, jadąc na ogół ze znacznie wyższą niż należy prędkością pomimo dobrze widocznych znaków ostrzegawczych.
     Ale zostawmy posła. Chwilowo.


     Poseł podsycił moją ciekawość - jak to właściwie jest w relacjach zwierzę- kierowca? Naprawdę tylko 10-15 osób z około 3 tys. zabitych rocznie na polskich drogach można przypisać przebiegającym przez nie dzikim zwierzętom?
Nie ma zbyt wielu opracowań na ten temat, ale z tych, które są wynika, że rzeczywiście tak jest. Wzrosła w ciągu klikunastu lat blisko dwukrotnie liczba tzw. zdarzeń drogowych z udziałem zwierząt (dziś to ok. 17 tys. rocznie i oznacza najczęściej potrącenia bez poważnych szkód - choć często ze skutkiem śmiertelnym dla zwierzęcia), natomiast zdarzenia zaliczone do wypadków i liczba zabitych i rannych  ludzi od lat nie ulegają zasadniczym zmianom. Na przykład w 2010 roku doszło do 17,7 tys. zdarzeń drogowych z udziałem zwierzyny, do kategorii wypadków zaliczono 149 zdarzeń, 11 osób zginęło a 175 zostało rannych. To niemal tyle samo, co w 2018 roku. Wzrost liczby zdarzeń jest oczywisty - przybywa samochodów, rozszerza się sieć dróg wiodących prez dzikie dawniej ostępy, coraz częściej zatem krzyżują się ścieżki  zwierząt i zamkniętych w blaszanych pędzących puszkach ludzi. A skoro się krzyżują - to bezpieczeństwo kierowców zależy od bezpieczeństwa zwierząt, które migrować przecież muszą.
Znalazłem kilka artykułów, z których wynika, że:
1) najniebezpieczniejsze dla zwierząt są drogi krajowe i wojewódzkie (blisko 2/3 wszystkich zdarzeń) a stosunkowo najbezpieczniejsze - autostrady,
2) największy udział w zdarzeniach drogowych ma sarna i dzik, w niektórych rejonach także jeleń,
3) w ciągu roku do największej liczby zdarzeń drogowych z udziałem zwierzyny dochodzi w miesiącach: kwietniu, maju, październiku i listopadzie - co jest związane      z wiosennymi i jesiennymi migracjami zwierzyny,
 4) w ciągu tygodnia najwięcej zdarzeń drogowych z udziałem zwierzyny miało miejsce w piątki, soboty i niedziele - powodów tłumaczyć nie trzeba,
5) w ciągu doby najwięcej zdarzeń drogowych z udziałem zwierzyny stwierdzono w godzinach porannych pomiędzy 6:00 – 7:59 oraz w godzinach późnego popołudnia  i wieczoru pomiędzy 16:00 – 23:59 - pory wyjścia na żerowiska o powrotów z nich.             
I jeszcze ciekawostka z badań międzynarodowego zespołu badaczy z 2003 r. wynika z nich, że na zachowania zwierząt ma wpływ nasilenie ruchu na drodze - wyliczyli, że wysoka intensywność ruchu drogowego o natężeniu przekraczającym       10 000 pojazdów na dobę odstrasza zwierzęta leśne i liczba zaobserwowanych kolizji na takich drogach znacząco odbiega od dróg o natężeniu w przedziale 5000 do 7500. To właśnie na tego typu odcinkach dróg o średnim natężeniu ruchu dochodzi do największej liczby śmiertelnych najechań na zwierzęta (w Polsce stanowi to około 20% wszystkich dróg publicznych).
A oto graficzna ilustracja tych danych:
image
 
Żródło: Iuell, B., Bekker, G.J., Cuperus, R., Dufek, J., Fry, G., Hicks, C., Hlaváč, V., Keller, V.M., Rosell, C., Sangwine, T., Tørsløv, N.I., Wandall, B. (2003). COST 341, Habitat fragmentation due to Transportation Infrastructure. Wildlife and Traffic: A European Handbook for Identifying Conflicts and Designing Solutions. Delft: KNNV Publisher. (za: M. Iwiński A. Zydroń M. Antkowiak              P. Szczepański "Rozwój infrastruktury drogowej a kolizje z udziałem zwierzyny leśnej" Studia i Materiały WNEiZ US nr 47/3 2017).

      Rozumny człowiek wyciągnie z tych danych wniosek, że drogi trzeba budować  z uwzględnieniem potrzeb dzikiej zwierzyny, tym bardziej, że wiadomo jak to robić. Kierowcy jadący przez las powinni zachować szczególną ostrożność i zdjąć nogę  z gazu.  Ale posła Gosiewskiego ten typ rozmamłanego myślenia o problemie nie interesuje - on woła: Polacy - myśliwi do broni!!! Pakujemy amunicję, eksportową śliwowicję i na lwy by! Tak się rozwiązuje problemy. Na odcinku dzików komando posła G. spotka się zapewne z komandami wezwanymi do broni przez ministra J.K.Ardanowskiego, walczącymi z ASF poprzez zabijanie dzików. Huk wystrzałów, zapach prochu i krwi miło połechce bohaterskie nozdrza....

      A jak już poseł Gosiewski upora sie z tym problemem, nieśmiało wskażę mu następny: w latach 2015 - 2017 utonęło w Polsce    1 524 osoby. Wody pochłaniają dużo więcej ofiar niż kolizje z dziką zwierzyną. Jaka jest tego przyczyna? Podopowiadam: w Polsce jest  za dużo otwartych, łatwo dostępnych wód otwartych! Co należy zrobić? Zasypać,   a czego zasypać się nie da - ogrodzić pastuchem elektrycznym i dodatkowo polem minowym. Polacy muszą być bezpieczni. Pieniądze na to, jak wiadomo są (wg M. Morawieckiego) albo się znajdą (wg B. Szydło).

I na koniec antyczna rada dla posła Gosiewskiego i jemu podobnych: "sapientia prima est, stultitia caruisse".




Szylkret
O mnie Szylkret

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo