Podczas, urządzonych przez TVN, pojedynczych przesłuchań kandydatów na prezydenta, jakie odbyły się w czasie ostatniej kampanii wyborczej, uderzył mnie jeden fakt, mianowicie, kiedy zmieniali się dziennikarze i do zadawania pytań podchodziły kobiety – Olejnik i Pochanke, kandydat na prezydenta Andrzej Duda zawsze wstawał, natomiast urzędujący prezydent – nie, siedział w najlepsze, jakby czekał aż mu podadzą diner (ze dwa lata temu, oglądając przekaz z wizyty Komorowskie, bodajże w Brukseli, usłyszałem na własne uszy, jak pyta którąś z osób towarzyszących „kiedy podadzą diner?”).
W czasie obrad Trójkąta Weimarskiego w 2011 roku, Komorowski, w obecności Merkel, pierwszy zwalił tyłek na krzesło, wywołują konsternację pani kanclerz. Można Niemki nie lubić, ale bądź co bądź to kobieta i zasady savoir vivre’u, póki ich szalejące gender nie zlikwidowało, nadal obowiązują.
Nagrania ze śpiącą podczas uroczystości państwowych, parą prezydencką obsiadły You Tube jak wrony wiejskie płoty, budząc śmiech ale i zażenowanie, podobnie jak fakt nalewania przez prezydenta Bronisława kawy, najpierw oczywiście sobie, a potem dopiero, przeprowadzającej z nim wywiad, dziennikarce.
Piszę to w kontekście przyznania przez Gazetę Wyborczą, urzędującemu prezydentowi, nagrody Człowieka Roku i panegiryku, jaki na cześć Komorowskiego, wygłosił współtwórca naszej koślawej postmagdalenkowej rzeczywistości, Adam Michnik.
„Pańskie poczucie odpowiedzialności, szacunku do inaczej myślących, tolerancji,dystansu i wielkiej kultury osobistej zostaną zapamiętane przez Rzeczpospolitą" Mówił Michnik do naszego krzesłowego Bronka, speca od kaszalotów i szogunów, który łykał te androny jak setki pod śledzika, nieświadom całkowitej absurdalności owego zdarzenia towarzyskiego, podczas którego panegiryczna strzelistość i patetyczność płynąca z ust Michnika przemienia się u słuchających w szyderczą drwinę obrażającą ich inteligencję. Jeśli bowiem, cytowane przeze mnie przykłady absolutnego prostactwa i braku kultury osobistej, mają być właśnie przykładem i emanacją owej wielkiej kultury osobistej,laureata, która ponoć ma zostać zapamiętana przez Rzeczpospolitą, to, na wąsy taty, co tą kulturę dla Michnika stanowi?Jakie są jej standardy i zasady, mogące zadowolić wielkiego Adama? Ogłada czyni mężczyznę – tak mówią Anglicy, skoro więc jej brak nie stanowi dla Głównego Wyborczej problemu, to jaka jest teraz owej kultury osobistej wykładnia? Czy zmienił się także wzornik z Sevres, czy metr nie jest już metrem, a kilogram kilogramem? Jaką nową kulturę jakie maniery i czyją ogładę, chce nam tutaj zaszczepić Michnik?
Może to, o jakieś lewackie wzorce chodzi, gdzie niedomyci, śpiący z własnymi siostrami i pierdzący przy śniadaniu, lewicujący ultra liberałowie, gotowi są na wszelkie eksperymenty społeczne? Może to takimi wartościami, reprezentowanymi przez owych populus distortissimo nadal, po cichu, żyje lewak Michnik, nie zawracając sobie głowy (w końcu to nikt inny jak on palił na wizji w programie Lisa) jakimś tam savoir vivre’m?
Ja bym tylko prosił wielkiego Adama o jedno małe coś, prosiłbym go o to, aby się określił, aby przedstawił wreszcie, jasno i prosto (biblijnym tak – tak, nie – nie) swój dekalog cnót i pokazał własną wersję odpowiedników takich pojęć jak ogłada, prawda, przyzwoitość i moralność oraz swoją, autorską interpretacje pojęć wielkich, czyniących naród?
Chciałbym wreszcie wiedzieć panie Michnik, czym dla pana są tradycja, patriotyzm i wiara?
Inne tematy w dziale Polityka