Michnik przerażony wynikami wyborów. "To dzwon alarmowy"

Redakcja Redakcja Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 63
Adam Michnik w komentarzu po wyborczym, udzielonym "Gazecie Wyborczej", ostrzega wszystkie siły "demokratyczne" przed "pogrzebem" polskiej demokracji. Redaktor naczelny tytułu jest zaskoczony, ale i przerażony skalą poparcia dla prawicy 18 maja.

Adam Michnik, redaktor naczelny „Gazety Wyborczej”, ostro skomentował sondażowe wyniki I tury wyborów prezydenckich 2025 roku. Choć prowadzi Rafał Trzaskowski, jego przewaga nad Karolem Nawrockim jest niemal mikroskopijna. Zdaniem Michnika, zagrożenie zwycięstwem kandydata popieranego przez PiS to "dzwon alarmowy dla sił demokratycznych". Publicysta ostrzega przed możliwym końcem demokracji, jeśli druga tura nie przyniesie zdecydowanej mobilizacji elektoratu prodemokratycznego.


Michnik: możemy pogrzebać demokrację własnymi rękami

W rozmowie z "Gazetą Wyborczą” Adam Michnik nie ukrywał zaniepokojenia. - Te dwa tygodnie mogą zdecydować o losie Polski na kolejne 20 lat. Jeżeli siły demokratyczne się nie obudzą, nie skonsolidują i nie pójdą za dwa tygodnie głosować, to możemy własnymi rękami pogrzebać polską demokrację - analizował. 

Michnik przestrzegał także przed sojuszem PiS z ugrupowaniami skrajnymi. - Rysuje się niepokojąca koalicja PiS-u z siłami jeszcze bardziej nacjonalistycznymi i antyeuropejskimi, wręcz z faszystami - powiedział, sugerując, że taki scenariusz może zagrażać demokratycznym fundamentom państwa.

Publicysta przywołał przykład Niemiec, gdzie partie demokratyczne zablokowały możliwość objęcia władzy przez skrajną prawicę. -W Niemczech tradycyjni konkurenci utworzyli wspólny rząd, traktując to jako rację stanu - komentował, zachęcając do podobnych ruchów w Polsce. 

Ostrzeżenia od Michnika

Michnik wezwał partie prodemokratyczne do ponadpartyjnej współpracy przed II turą wyborów prezydenckich. Podkreślił, że stawką nie jest tylko urząd prezydenta, lecz przyszłość polskiej demokracji i dalsze miejsce Polski w Europie. Adam Michnik podobne wnioski stawiał zawsze, gdy kandydatom PO nie szło w wyborach prezydenckich. Również w 2010 roku, gdy przez chwilę w cząstkowych wynikach liderem był Jarosław Kaczyński nad Bronisławem Komorowskim.  


Fot. Adam Michnik/PAP arch. 

Red. 

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj63 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (63)

Inne tematy w dziale Polityka