Harley Porter Harley Porter
377
BLOG

Jak mówić o pederastii, czyli dbajmy o jasny przekaz

Harley Porter Harley Porter Społeczeństwo Obserwuj notkę 9

Od jakiegoś czasu, wszyscy ci, którzy wypowiadają się w sprawach dotyczących homoseksualizmu, nawet osoby duchowne i te owej aberracji z gruntu przeciwne – bardzo ważą słowa, używając do opisu promocji tej moralno seksualnej fiksacji, jakiejś dziwacznej nowomowy. Wszyscy oni jak ognia unikają określeń takich jak: homoseksualista, pederasta czy sodomita. A przecież określenia te są pełnoprawną nazwą owego zboczenia (tak, zboczenia, gdyż jak do tej pory nikt nie dowiódł, że zboczeniem pederastia nie jest), nie wymazane ze słowników, funkcjonujące w  nazewnictwie i w dalszym ciągu obowiązujące. Można więc je stosować, zaś ja uważam, że stosować je po prostu trzeba.

Trzeba także jasno i otwarcie formułować i manifestować swój własny, prywatny stosunek do pederastii, unikając jakiegokolwiek owijania w bawełnę, gdyż walczyć z promocją pederastii  samymi półsłówkami się nie da. Tak jak nie da się tego czynić unikając pokazania pełni swojego sprzeciwu wobec lansowania homoseksualizmu.

Jeśli bowiem obawiać się będziemy nazywać rzeczy po imieniu i jeśli nie będziemy chcieli pokazywać całej naszej odrazy do zjawiska sodomii i ukazywać postawy jasnego, wojowniczego sprzeciwu do prób oswajania i promocji homoseksualizmu, a także w zdecydowany sposób nie przeciwstawimy się „unormalnianiu” owej aberracji, staniemy się tej aberracji cichymi zwolennikami, ot takimi letnimi rycerzami przegranej sprawy.

Na co bowiem zezwalamy, godząc się nazywać rzeczy przeciwnie do ich prawdziwego znaczenia? Nie aprobujemy czasem w ten sposób zmiany znaczenia pojęć niezmienialnych i nie przekuwany rzeczy złych, które nigdy nie powinny zmieniać swego ujemnego znaku na dobre?

Cóż bowiem mają wspólnego z wesołkami (gejami) nadzy sodomici, wywalający w wulgarnym geście jęzory i symulujący stosunki seksualne, podczas tych wszystkich, tak zwanych parad równości. Co wesołego jest w dwóch ojcach, z których jeden, na siłę i wbrew naturze, chce wejść w role matki? Jak wreszcie mają się do normalności dwie mamusie  przyczepiające sobie specjalnymi uprzężami sztuczne penisy?

Jeśli więc nie przestaniemy nazywać ich gejami i nie powrócimy do nazw właściwych, to za chwilę owe nazwy znikną, albo, co gorsza, za pomocą nachalnej socjotechniki, przekute zostaną przez środowiska pederastów na nazwy obraźliwe, za używanie których, liberalni sędziowie wsadzać będą do więzień. Już teraz wspomnienie tylko o pederastii albo o sodomii,  nazywane jest mową nienawiści, a za chwilę wspominanie takie stanie się prawnie ścigane.

Aby tak się nie stało, musimy im mówić kim są, sobie zaś przypominać prawdziwe znaczenie pojęć, musimy powrócić do cyzelowania słów, do używania ich pełnym głosem i mocną przeponą. Ohyda bowiem nie cierpi kiedy ją się ohydą nazywa, zaś wszeteczeństwo w pełni ujawnione, ucieknie z przerażeniem. I nie krygujmy się, nie maskujmy naszej niechęci do tego, co czynią, jakimś neutralnym słowotokiem. Mówmy wprost o braku naszej zgody na panoszenie się dewiacji. Brońmy w końcu naszej przestrzeni normalności.

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj9 Obserwuj notkę

Gniewny i staram się być sprawiedliwym.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo