Harley Porter Harley Porter
839
BLOG

Suma Teologiczna „księdza” Obirka

Harley Porter Harley Porter Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 15

Jadąc w sobotę do Szreniawy pod Poznaniem, jest w niej wspaniałe muzeum rolnicze, w samochodowym radiu wysłuchałem wywiadu jakiego redaktorce TOK FM udzielił profesor Obirek - były ksiądz i dawny jezuita. TOK FM lubi rozmawiać z kapłańskimi renegatami takimi jak Obirek czy Bartoś, mam wrażenie, że dla dziennikarzy tej stacji, obyczajowo ultraliberalnych i libertyńskich, udział owych byłych księży stanowi coś w rodzaju nobilitacji ich antyreligijnych i antykościelnych poglądów. Pani redaktor nie była wyjątkiem, rozanielona retoryką swojego gościa, pozwalała mu snuć  zawiłe, teologiczno społeczne przemyślenia, przerywając tylko aby zgodzić się z byłym księdzem, co do linii, przesłania czy faktów, czyli z tej strony TOK FM, jak można się było spodziewać, nie zawiodło.

Niestety, nie zawiódł także profesor Obirek. Piszę niestety, gdyż w jego przypadku  zawsze mam nadzieję, że skorzysta z okazji aby nic nie mówić. Oratorstwo Obirka jest bogate, potoczyste, przepełnione jego własną, autorską treścią oraz swadą filozofa pragnącego za wszelką cenę udowodnić swoje racje. Jednak przede wszystkim jest całkowicie antykatolickie, a w swojej warstwie emocjonalnej z trudem ukrywające pogardę do katolików i w umiejętny, prawie niezauważalny sposób, szydzące z katolickiej tradycji i chrześcijańskich doktryn. Co ważniejsze jednak, Obirek w swoich wypowiedziach lansuje jakiś pokrętny ekumenizm ubrany w świecką filozofię i szerokim łukiem omijający prawdy biblijne w swojej jedynej, możliwej do zaakceptowania przez chrześcijanina podstawowej formie. Obirek optuje za kościołem ewolucyjnym, całkowicie innym od tego, jaki znamy, kościołem ucierającym się w jakąś bliżej  nieokreślona miazgę z religiami wschodu i ideami poza chrześcijańskimi. Kiedy pozwala się Obirkowi mówić, jego oratorstwo zamienia się w niepohamowane obrazoburcze gadulstwo, w którym teza o obaleniu kościoła powszechnego usprawiedliwiana jest dobrem człowieka. Zresztą Obirek cały czas stawia człowieka w roli demiurga samoświadomości, Boga odsyłając w jakiś kosmiczny niebyt poza czas i przestrzeń, każąc człowiekowi, bez pomocy stwórcy orientować się na swoją moralność i duchowy potencjał. Wszystko to trąci jakimś nowoczesnym wolnomularstwem tworzącym zamęt poglądów i idei gdzie fałsz miesza się z prawdą.

Gdyby profesor Obirek miał więcej odwagi mógłby stworzyć własną sektę i na jej łonie wcielać w życie swoje idee i pomysły na religię. Jednak woli on pozycję komina fabrycznego dymiącego w społeczne niebo swoimi tezami i nie odpowiadającego za skutki.

Obirek zasadza przed naszymi oczami swoje własne drzewo poznania dobra i zła i każe nam zrywać z niego owoce, sugerując, że wola boża to nic nie znaczące didaskalia i to  ludzka, a nie boska wola interpretowania moralności i zasad winna być na pierwszym miejscu naszego życia. Oczywiście nie mówi tego wprost, kluczy i myli tropy. Bawiąc się dialektyką  wprowadza w chrześcijańskie paradygmaty swoją własną apologię Anthony’ego de Mello i Buddy zrośniętych ze sobą jak syjamskie bliźniaki.             

Kiedy Obirek zaczyna mówić nie o religii można go słuchać i nie chwytać się za katolicką głowę, choć i tutaj jego frazeologia staje się coraz bardziej butna i bezczelna jak byśmy mieli do czynienia z człowiekiem zamkniętym na wszystkie inne zdania z wyjątkiem swojego. Gdzieś tam, za zakrętem, którejś z kolei potoczystej tyrady chowa się coś na kształtu kompleksu boga, przykrywanego  moralno religijnym uniwersalizmem.

Moim zdaniem  profesor Obirek jest stracony dla katolicyzmu. Głoszone przez niego idee to nowoczesne, pogańskie New Age - gnoza uzupełniona świecką filozofią choćby niemieckiego filozofa Jurgena Habermasa. To już nie wiara i jeszcze nie religia, to jedynie filozoficzne nastawienie do świata profesora Obirka. I nie byłoby w tym nic złego gdyby nie jego jadowite ataki na kościół, owa tyrada zarzutów i pretensji, pobrzmiewające w oddali echa niespełnionych ambicji i nadziei i uraza do tego i  że kościół nie jest taki jaki Obirek by chciał.

W przestrzeni publicznej jest miejsce dla wszystkich, także renegatów z kościoła katolickiego. Pamiętajmy tylko o jednym, renegaci zawsze stoją w terminusie, bo żadna ze stron  nie ma do nich zaufania. Czy Profesor Obirek i jego tezy wolny jest od powyższej zasady? Bynajmniej.

 

 

 

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj15 Obserwuj notkę

Gniewny i staram się być sprawiedliwym.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (15)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo